Zupełnie niepotrzebne rowerowe wynalazki: Odblaskowe zapięcie rowerowe

Rowerowa blokada, która jest jednocześnie odblaskową kamizelką, wygrała konkurs "Bezpieczniej w mieście", organizowany przez Architektura-murator. Pozostaje jedno pytanie - po co to komu?

Konkursy robione przez i dla architektów, zwykle obfitują w ciekawe, innowacyjne, ale często także zupełnie niepraktyczne rozwiązania. Zwykle jednak wygrywają rzeczy, przy których tworzeniu projektant nie odpłynął zbyt daleko w nierzeczywistość. Tym razem jednak tak nie było - konkurs wygrał projekt niepraktyczny, nie rozwiązujący żadnego problemu i sprawiający tylko iluzoryczne wrażenie potrzebnego.

Bezpieczeństwo?

Zacznijmy od podstawowej cechy jaką powinno posiadać zabezpieczenie roweru - wytrzymałość. Jako wieloletni praktyk rowerowej jazdy po mieście, znam dwa zabezpieczenia wystarczająco solidne, by kradzież roweru stała się mniej prawdopodobna - mocny u-lock i solidny, gruby łańcuch. Oba ważą często około dwa kilogramy, a bywa, że i więcej. Niektórzy takie łańcuchy zapinają w pasie, a u-locki przypinają do szlufek spodni, ale ciężkie zabezpieczenie jest z pewnością ostatnią rzeczą, jaką ktokolwiek chciałby nosić na grzbiecie podczas jazdy rowerem. Nie mówiąc już o jeździe rowerem poziomym .

Zapewne dlatego Panie Anna Berezowska, Judyta Cichocka, Alicja Dragan i Marta Zatoka (autorki pomysłu) musiały zrezygnować z wykorzystania w pomyśle porządnego zabezpieczenia. Pomysł skupił się na obszyciu odblaskami zwyczajnej linki rowerowej, która - jak pokazuje praktyka - bezpieczeństwo dla roweru zapewnia wyłącznie iluzoryczne.

Nawet kosztująca 90 złotych linka nie stanowi żadnej przeszkody dla złodzieja.Nawet kosztująca 90 złotych linka nie stanowi żadnej przeszkody dla złodzieja. fot. Rafał Muszczynko

Odblaskowość

Kolejna rzekoma zaleta projektu to odblaskowość mająca poprawiać widoczność cyklisty. Pomijam już zupełnie fakt, że jest to przerzucanie odpowiedzialności za nieostrożność kierowców na ich ewentualne ofiary, ale proponowanie rozwiązania problemu wypadków rowerowych za pomocą kamizelki świadczy o zwyczajnej nieznajomości tematu i oderwaniu od realiów.

Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że nieoświetleni rowerzyści powodujący wypadki to nic innego jak zabobon i mit . Takie same wnioski płyną też z ostatniego raportu GDDKiA . Panie, niestety, wolały zabobony od twardych danych o problemie, który chciałyby rozwiązać.

Praktyczność

Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt takiego ubranio-zabezpieczenia - praktyczność. Zabezpieczenie rowerowe zwykle czyste nie jest - często ma bowiem do czynienia z upaćkanym błotem rowerem, solą z jezdni, a także ze smarami na elementach takich jak łańcuch. To nie służy odblaskom i ich widoczności. Nie mówiąc już o tym, że przeciąganie przez szprychy takiej linki mogłoby odblaski po prostu uszkodzić.

Tak samo pomysł na noszenie upaćkanej linki na ubraniu nie wydaje się najszczęśliwszy. To świetny sposób na trudnozmywalne plamy ze smaru na kurtce, bluzie, garniturze lub ulubionej koszuli. Większość cyklistów raczej nie będzie zainteresowana.

Także czyszczenie kamizelki odblaskowej z wszytą w nie stalową linką też nie jest łatwe. Pralka automatyczna raczej odpada. Ale nawet samo moczenie w wodzie w misce może być kłopotem. Raczej nie wpłynie ono pozytywnie ani na stal linki, ani tym bardziej na zamek tejże.

Rafał Muszczynko

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.