Jeremy Clarkson chwali rowery i Kopenhagę!

Pana Clarksona miłośnikom motoryzacji przedstawiać nie trzeba. Prezenter programu Top Gear, felietonista, zagorzały przeciwnik fotoradarów i progów zwalniających. Zwolennik wszystkiego co ma wystarczająco dużo koni mechanicznych, by skończyć jako kula ognia spektakularnie pikująca w przepaść będąc w Kopenhadze zaczął jednak chwalić... rowery.

Jest to zrozumiałe, bowiem Pan Clarkson przebywa aktualnie w Kopenhadze - miejscu powstania Cycle Chic i jednym z miast, które regularnie przoduje w rankingach jakości życia i zadowolenia mieszkańców. Jeremy Clarkson zauważa:

W Wielkiej Brytanii jazda na rowerze jest oświadczeniem politycznym. Masz kamerę na kasku, by kierowcy, którzy zajadą Ci drogę mogli być piętnowani na YouTube. Masz szorty. Masz brodę i wyprostowaną postawę. Nosisz mundur. W Kopenhadze jazda rowerem to po prostu przyjemny sposób podróżowania. Nikt tu nie nosi kasku. Nikt tu nie ubiera kamizelki odblaskowej. Po prostu ubierasz to, co będziesz nosić po dojechaniu do celu. Dziewczyny na przykład noszą krótkie spódniczki. Nikt tu nie jedzie jak na Tour de France. Ludzie nie chcą być spoceni i nieatrakcyjni, więc jadą na tyle szybko, by się nie przewrócić. To miasto naprawdę działa. Jest miłe dla oka. Jest tu zadziwiająco cicho. I bezpiecznie. Nikt nie traci połowy życia na szukanie miejsca do zaparkowania. Mógłbym zamieszkać tu choćby zaraz.

Dziennikarz motoryzacyjny nie omieszkał porównać tutejszej infrastruktury transportowej do tej w Wielkiej Brytanii:

Wiem, że brzmi to jakbym był w dziewiątym kręgu piekieł, a to dlatego, że mieszkamy w Wielkiej Brytanii, gdzie samochody i rowery dzielą przestrzeń na drogach. To nie może działać i nie działa. To jak wsadzenie psa i kota do klatki i oczekiwanie że jakoś się dogadają. Nie dogadają się.

Tym samym Clarkson zauważył jeden fakt oczywisty dla każdego przedstawiciela wstrętnego i brodatego (jak sam uważa) lobby rowerowego w Wielkiej Brytanii (i na świecie): Infrastruktura rowerowa to podstawa. Wygodne drogi rowerowe i bezpieczne rozwiązania na skrzyżowaniach w Kopenhadze nie są po to by dogodzić rowerzystom. One sprawiają, że kierowcy i rowerzyści mogą i chcą dzielić się drogą oraz współpracować. Infrastruktura kiepska, jakiej najwidoczniej nie brakuje w Wielkiej Brytanii, sprawia natomiast, że jazda zamienia się w walkę o życie lub walkę o miejsce na jezdni z innymi uczestnikami ruchu.

Clarkson zauważył jednak coś jeszcze. Odpowiednio dostosowane do roweru miasto nie tylko kształtuje pośladki pięknych Pań na rowerach (które to również były przez felietonistę chwalone), ale także trwale zmienia zachowania ludzi, sposób ubierania się. Przyjazne miasto kształtuje pewną lepszą kulturę, rowerową kulturę - której istnienie jest w stanie oczarować nawet dziennikarzy motoryzacyjnych.

Rafał Muszczynko

p.s. Kula ognia spadająca w przepaść to mały przytyk w kierunku "legendarnej" rajdowej grupy B, której istnienie zakończył własnie taki wypadek, a do której miłośników o ile mi wiadomo Pan Clarkson także się zalicza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.