1. Rzucenie przez zrzucenie
To stosunkowo łatwy i pozornie mało kosztowny sposób. Dojeżdżamy autem nad najbliższe urwisko, wysiadamy, sprawdzamy, czy wyjęliśmy wszystko ze schowka (ew.: czy dziecko wypięte jest z fotelika). Choinka zapachowa może zostać przy lusterku - już nam nie będzie potrzebna. Następnie zwalniamy hamulec ręczny i spychamy auto do przepaści. Poszło. Próbując opanować drżenie rąk wracamy do domu komunikacją zbiorową lub (lepiej) na piechotę.
Zalety: radykalne i szybkie rozwiązanie, uniemożliwia szybki powrót do nałogu
Wady: Nie każdy ma w pobliżu urwisko. Wysokie kary za zaśmiecanie.
2. Rzucenie przez oddanie
Jeśli nie chcecie śmiecić lub nie czujecie się na siłach, by zniszczyć swój wóz, spróbujcie go komuś oddać. Najlepiej osobie nieznajomej (co z oczu to z serca). Aby skutecznie przeprowadzić ten manewr należy się dobrze przygotować. Do dużej szarej koperty wkładamy dokumenty wozu, podpisaną umowę darowizny, list z wyjaśnieniem motywów, zaświadczenie o kondycji psychicznej i choinkę zapachową. Gdy dojrzeje w nas decyzja, sprawdzamy czy dziecko nie tkwi przypięte w foteliku, wyciągamy ze stacyjki kluczyki i wrzucamy je do koperty. Podchodzimy do nieznanej osoby, wręczamy jej kopertę, pokazujemy samochód i szybko oddalamy się z miejsca zdarzenia komunikacją zbiorową lub (lepiej) na piechotę.
Zalety: na pewno następnego dnia przeczytamy o sobie kilka tekstów w prasie i internecie, nasze zachowanie może zainspirować innych.
Wady: Wyrzuty sumienia z powodu obarczenia potencjalnie niewinnej osoby naszym nałogiem (z tego też powodu absolutnie odradzamy sprzedaż samochodu - czerpanie korzyści materialnych ze szkodzenia innym jest skrajnie niemoralne).
3. Rzucenie przez zapomnienie
Do rzucenia przez zapomnienie doskonale nadają się długie śnieżne zimy. W listopadzie zamiast zimowych opon kupujemy kwartalny bilet komunikacji miejskiej. Kiedy zima zaskoczy drogowców nie będziemy w stanie wyjechać do pracy samochodem. Przypomnimy sobie o bilecie i ruszymy na przystanek. Będą mijały dni i tygodnie, samochód będzie pokrywany kolejnymi tonami śniegu, nasza ścieżka wydeptana na przystanek będzie coraz szersza. Po miesiącu zimy stulecia zaczniemy zapominać o tym, że kiedyś używaliśmy do czegokolwiek samochodu. Po dwóch miesiącach - zapomnimy, gdzie stoi nasz samochód. Po trzech - zapomnimy w ogóle o samochodzie i - tak jakbyśmy robili to całe życie - kupimy kolejny kwartalny bilet. Zima minie, śnieg stopnieje, a my będziemy uleczeni.
Zalety: metoda łagodnie i w sposób naturalny wyprowadzająca z nałogu
Wady: zima niestety może okazać się krótka i mało śnieżna, co utrudni zapomnienie. Poza tym istnieje szansa, że kiedyś natkniemy się przypadkiem na nasz samochód i wszystko nam się przypomni. Na szczęście istnieje duża szansa, że będzie wówczas już skorodowany na wylot.
4. Rzucenie przez policzenie
Jeżdżąc samochodem staramy się oddalać od siebie myśl o rzeczywistych kosztach korzystania z tego środka transportu. Akceptujemy cenę benzyny i parkowania, ale już na przykład ubezpieczenia i przeglądów z reguły nie dodajemy do naszych kalkulacji. A przecież dochodzą jeszcze koszty amortyzacji, napraw, straconego czasu, wejściówek na siłownię lub basen i choinki zapachowej. Nie mówiąc o kosztach zewnętrznych. Wielu osobom udaje się rzucić palenie, gdy orientują się, że w ciągu roku wypalają dwutygodniowe wakacje na Karaibach. Wy również spróbujcie znaleźć jakiś rzetelny kalkulator kosztów jednego kilometra i dokładnie policzyć, ile wypalacie.
Zalety: od rzetelnej informacji jeszcze nikt nie umarł
Wady: Trudno jest się samemu zmierzyć z rzetelną informacją
5. Rzucenie przez rozmarzenie
Skoro już mowa o wakacjach. Ostatnio przeczytałem na stronach ministerstwa środowiska, że warszawski kierowca spędza w korkach rocznie 17 dni! Spróbujcie się rozmarzyć się trochę i wyobrazić sobie, że te 17 dni moglibyście spędzić na wakacjach pod palmami zamiast w towarzystwie choinki zapachowej. I co? Przeszła ochota?
Zalety: Niezmierzona jest potęga wyobraźni
Wady: Trzeba jeszcze mieć 17 dni urlopu (o pieniądze się nie martwcie - patrz punkt 4).
6. Rzucenie przez niewytrzymanie
Innym sposobem na wykorzystanie siły wyobraźni jest słuchanie podczas jazdy do/z pracy/szkoły książek pełnych nieskrępowanej wolności, szerokich stepów (albo prerii), wielkiego błękitu nieba, konnych galopów, zapachu traw wieczorem, kąpieli nago w ciepłym morzu przy świetle księżyca itd. Chyba każdy ma na swojej liście lektur takie książki, które mu się kojarzą z trzymiesięcznymi wakacjami od wszystkiego (najlepiej szukać ich na półce, na którą nie zaglądało się od szkoły średniej). Gwarantuje, że po pierwszych kilku rozdziałach (kiedy do pracy wciąż będzie jeszcze pięć kilometrów korka), wyrzucicie przez okno zapachową choinkę, wysiądziecie z auta, zerwiecie krawat, zzujecie buty na obcasach i komunikacją zbiorową, albo (lepiej) pieszo czy (jeszcze lepiej) rowerem ruszycie przed siebie - byle gdzie, byle gdzie, byle z tego świata.
Zalety: To będzie nie tylko skuteczne, ale również super przyjemne.
Wady: Porzucenie auta w ruchu ulicznym może spotkać się z brakiem zrozumienia policji. Porzucenie stanowiska pracy może spotkać się z brakiem zrozumienia pracodawcy. No i jeszcze te 25 lat kredytu na mieszkanie.
7. Rzucenie przez przegranie
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich metod ta nie należy do przyjemnych. Polega na tym, aby założyć się z kolegą o to, kto pierwszy dojedzie do pracy - wy samochodem, czy on rowerem. Najlepiej, żeby był to nielubiany kolega (jeśli jeździ rowerem, a wy cierpicie na późną formę automoblizmu to zapewne jest nielubiany z definicji). Kto przegrywa musi - powiedzmy - zjeść bez popijania choinkę zapachową. Gotowi. Start. Jak smakuje choinka zapachowa? Nie - nie opowiadajcie. Trudno mi sobie wyobrazić, że po tej porażce będziecie jeszcze skłonni kiedykolwiek wsiąść bez potrzeby do auta.
Zalety: Takie zerwanie z nałogiem, oparte na doświadczeniu i poparte traumą, może okazać się niezwykle trwałe
Wady: Zaniżona samoocena, drastyczny (choć chwilowy) spadek w nieformalnej hierarchii fajnych pracowników
8. Rzucanie przez spóźnienie
Ta metoda jest o tyle trudna, że wymaga znalezienia pracy w centrum miasta w sztywnych godzinach 9-17 (najlepiej, żeby na dole biurowca były bramki rejestrujące czas, a na górze czekał bardzo niemiły kadrowy). Raz, drugi, trzeci utkniecie w korku i na samą myśl o konsekwencjach wsiadania do samochodu czy choćby najdrobniejszą sugestię aromatu choinki zapachowej będziecie oblewać się zimnym potem.
Zalety: Taka praca może być dość dobrze płatna
Wady: Niestety ewentualne nadwyżki finansowe wydacie na pomoc psychologiczną.
9. Rzucanie przez doświadczenie
Jeśli nie możecie znaleźć pracy w centrum, spróbujcie poszukać stażu, praktyki czy stypendium. Ale nie u siebie. W którymś z miast Danii, Holandii czy północnych Niemiec. To czego tam doświadczycie podczas kilku miesięcy mieszkania (nie ważne, czy będzie to lato czy zima) na zawsze zmieni wasz stosunek do miejskich środków transportu.
Zalety: Poza zrozumieniem, że codzienna komunikacyjna jazda rowerem jest najlepszym pomysłem na poruszanie się po mieście, zyskujecie doświadczenie wynikające ze stażu.
Wady: Przez kilka miesięcy po powrocie do waszego miasta będziecie w szoku. Uważajcie na siebie.
10.Rzucanie przez zakochanie
Metoda miłosna jest wielkim wyzwaniem, ale jednocześnie może dać najtrwalsze (bo najgłębiej przyswojone) rezultaty. Oto zakochujemy się w rowerzyście bądź rowerzystce. Taka miłość nie musi być od razu odwzajemniona. Ważne, żeby była do szaleństwa. Będziecie podjeżdżać pod dom wybranki/wybranka swoim wypasionym autem, trąbić, palić gumę, puszczać głośną muzykę, rozsiewać feromony z choinki zapachowej, a tu - nic. Guzik! Ani jednego życzliwego spojrzenia, ani jednego dwuznacznego uśmiechu, żadnego mrugnięcia okiem. Co najwyżej telefon na straż miejską. Jeśli miłość nie pomiesza wam zmysłów, w końcu zrozumiecie - należy przesiąść się na rower. I tak to się zacznie. Dobrze, żeby rower pasował do pojazdu waszej miłości (górale do gorali, szosówki do szosówek, mieszczuchy do mieszczuszek). Nie musi być drogi ani ładny, ale powinien być solidny. Nawet jeśli miłość nie przetrwa, nie warto inwestować w chłam. Przyda się w kolejnym sezonie.
Zalety: A co ja wam będę opowiadał
Wady: Metoda nie polecana osobom w stałych związkach.
Konrad Olgierd Muter