Rower jest po to, żeby się nim cieszyć

"Jeździłbym do pracy (szkoły) rowerem, ale w naszym mieście nie ma w ogóle ścieżek rowerowych" - ile razy używaliście tego argumentu? Najwyższy czas z tym zerwać. Rower to nie tramwaj, a drogi dla rowerów to nie szyny - jedno bez drugiego żyć może a czasem nawet musi. Jak wytyczyć trasę rowerem z punktu A do punktu B i cieszyć się jazdą?

Rowerem po mieście? Zobacz jak to zrobić

Zakładam, że nie jesteście doświadczonymi rowerzystami. Doświadczeni rowerzyści czytają w tym serwisie inne poradniki (na przykład o jeździe rowerem zimą ). Wy też za jakiś czas tamten będziecie mogli przeczytać, ale na razie przelećmy się razem przez kilka punktów, które już za kilka dni wydadzą się wam banalne.

1. Na pewno nie ma ścieżek?

Jeśli nie jeździcie zbyt często rowerem po mieście możecie nie być na bieżąco ze stanem infrastruktury rowerowej. To, że nie widzicie drogi dla rowerów na trasie waszej codziennej przejażdżki komunikacją zbiorową czy samochodem, nie oznacza, że jej nie ma. Może być ukryta za krzakami, czy na sąsiedniej ulicy. Możecie to sprawdzić pytając bardziej doświadczonych rowerzystów w waszym mieście, albo choćby na Open Street Map, która - dzięki sile społeczności - dość dobrze pokazuje istniejącą w miastach (również polskich) infrastrukturę rowerową.

2. Dalej nie znaczy gorzej.

Rower oszczędza czas - to prawda. Ale czy oznacza to, że musicie ten czas spędzać w pracy? Jeśli między waszym domem a pracą bądź szkołą nie istnieje bezpośrednie połączenie po drogach dla rowerów, ale udaje się je wytyczyć jakąś trasą okrężną, warto rozważyć taką opcję. Dużo dłużej niż samochodem nie będzie, a złapiecie trochę więcej świeżego powietrza i ruchu.

3. Parki, bulwary, lasy.

Dobrze też zobaczyć, czy nie da się sensownie poprowadzić trasy przez tereny zielone - parki, nadrzeczne bulwary, ogródki dzialkowe, miejski las. W takich miejscach, nawet jeśli nie ma wytyczonych dróg dla rowerów, z reguły jest dużo miejsca na spokojną, niezakłóconą przez innych uczestników ruchu jazdę. Zielone odstresowuje i często pozwala znacznie skrócić trasę.

4. Rower może więcej.

Coraz więcej polskich miast dopuszcza na dużych obszarach (głównie w centrum) ruch rowerów pod prąd ulicami jednokierunkowymi. Czasami również zakazy ruchu w obu kierunkach nie dotyczą rowerów. Jeżdżąc samochodem mogliście nie zwracać dotąd uwagi na takie niuanse. Tymczasem może się okazać, że przesiadając się na rower wcale nie musicie okrążać połowy miasta tak, jak do tej pory.

5. Nie każda ulica jest zła.

Ja też nie jeżdżę zazwyczaj trzypasmowymi wylotówkami, na których auta (gdy tylko nie stoją w korku) dwukrotnie przekraczają dozwoloną prędkość. Z reguły jednak niedaleko takiej trasy jest jakaś równoległa dość spokojna droga. Kierowcom nie opłaca się nią jeździć (częste skrzyżowania, ograniczenia prędkości, progi zwalniające, owczy pęd), ale dla rowerzysty może okazać się idealna. Szukajcie i eksperymentujcie. Jeśli będziecie musieli się cofnąć (bo np droga zakończy się ślepo) - nie tracicie paliwa a jedynie nabijacie kolejne kilometry.

6. Chodnik to ostateczność.

Nie jeździjcie po chodnikach. To w większości przypadków nielegalne, najczęściej niewygodne, a czasami - wbrew pozorom - również niebezpieczne. I nie mówie jedynie o bezpieczeństwie pieszych. Chodniki często mają bardzo złą nawierzchnie, a dodatkowo - nie spodziewają się was na nich kierowcy, co może skończyć się kolizją na jakimś wyjeździe czy przejeździe przez niewielką uliczkę. Korzystajcie z chodników tylko w ostateczności i zawsze z absolutnym poszanowaniem pieszych.

7. Uważajcie na czarne punkty.

Każda trasa wcześniej czy później napotka swój czarny punkt - duże skrzyżowanie bez świateł, kolosalne rondo, odcinek, na którym nie da się ominąć wielkiej trasy itd. Zbadajcie dokładnie okolice tych miejsc - najczęściej jest jakaś alternatywa. Jeśli jej nie ma - nie wpadajcie w panikę! Bądźcie widoczni, wyraźnie sygnalizujcie swoje manewry, nie trzymajcie się zbyt blisko prawego krawężnika, nie jedźcie wężykiem. Kierowcy samochodów naprawdę nie chcą was przejechać. Jeżeli przejechanie tego odcinka kosztowało was zbyt wiele - zacznijcie od początku. Nie ma takiej trasy z punktu A do punktu B, której nie dałoby się przejechać miło i bezpiecznie rowerem nawet wówczas, gdy jest się zupełnie początkującym rowerzystą.

PS: jeśli uważacie, że znacie takie dwa punkty, w którymś z polskich miast, których rower nie jest w stanie połączyć, prześlijcie do nas informację na ich temat. Może wspólnymi siłami znajdziemy rozwiązanie.

Konrad Olgierd Muter

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.