Czy są tu jakieś cwaniaczki (na rowerach)?

Mikael Colville-Andersen autor bloga copenhagenize.com umieścił tam niedawno wideo do piosenki I bike CPH, która wychwala uroki jazdy rowerem po stolicy Danii. Wcześniej piosenkę o podobnej wymowie zrobiono w Amsterdamie. Czy polskie miasta wezmą udział w tym pojedynku?

"Roweruję Kopenhagę" to wyliczanka charakterystycznych dla duńskiej stolicy miejsc (jak N?rrebrogade czy Café Louise) i przedstawicieli różnych grup społecznych: są tu kurierzy, emeryci, członkowie parlamentu, bogacze, snobistyczne ciotki, ojcowie z dziećmi...

 

Wcześniejsza piosenka z Amsterdamu oparta jest na podobnym pomyśle - Amsterdam, jego ulice i bardzo różni ludzie. Nawet powracający motyw jest podobny: "to jest Amsterdam, a to jest mój rower". Teledysk wydaje się jednak nieco bardziej przekonujący - zamiast animacji mamy prawdziwe zdjęcia.

 

Ten pojedynek dwóch światowych stolic transportu rowerowego przywodzi na myśl pojedynek polskich miast zapoczątkowany piosenką "Projekt Warszawiak". Co ciekawe, tylko w tym teledysku pojawiał się rower (po raz pierwszy już w 22 sekundzie), choć stolica Polski nie uchodzi za najbardziej rowerowe miasto naszego kraju.

 

Czy jednak doczekamy się kiedyś czysto rowerowych piosenek o polskich miastach, takich jak te z Amsterdamu i Kopenhagi? O czym mogłyby opowiadać?

W piosence o rowerowej Warszawie właściwie wystarczyłoby powielić motyw z "Projektu Warszawiak" - ostre koło, oldskulowa czapeczka i rower zaparkowany przy knajpie na placu Zbawiciela.

Wersja łódzka mogłaby pokazywać rykszarzy. Musiałaby jednak być dosyć krótka - ile można jeździć Piotrkowską w te i z powrotem?

Piosenka o Wrocławiu mogłaby wychwalać miejski rower publiczny. Pod warunkiem, że realizatorzy znaleźliby akurat jeden ze stu pilotażowych bicykli. Gdyby już znaleźli to aktorzy grający w teledysku mogliby z tymi rowerami spacerować po rynku.

Głównym motywem krakowskiej piosenki byłaby zapewne piękna kładka Bernadka. Uśmiechnięta masa rowerzystów przejeżdżałaby przez kładkę i... piosenka nagle kończyłaby się. Tak samo jak droga dla rowerów. Co byłoby zresztą wspaniałym nawiązaniem do nagłego końca krakowskiego hejnału.

Wersja opowiadająca o Poznaniu byłaby również ciekawa. Można by na niej pokazać dużą grupę rowerzystów jeżdżących po tym mieście do pracy, szkoły, sklepu, na uczelnię itd. W tle leciałyby słowa prezydenta miasta Ryszarda Grobelnego: "Tych udogodnień nie ma, bo nie ma też tradycji jeżdżenia rowerem. Trudno wydawać olbrzymie koszty na infrastrukturę rowerową, w sytuacji gdy w Polsce rowery nie są środkiem komunikacji codziennej, ale rekreacji".

Z kolei piosenka o Gdańsku mogłaby właściwie być prawie taka sama jak ta o Amsterdamie, z tym że turyści (głównie niemieccy) nie dziwiliby się rozwiązaniom i natężeniu ruchu rowerowego, gdyż u siebie w domu mają to samo, przynajmniej w takim samym stopniu.

No dobrze. A Lublin? A Gorzów i Zielona Góra? Katowice, Bydgoszcz, Toruń, Sosnowiec i Białystok? Co z Opolem i Olsztynem? Co z Piłą, Częstochową i Gliwicami? I Tarnowem? Jak mogłaby wyglądać piosenka koszalińska? Jak gdyńska? Jak radomska lub kielecka? Podpowiedzcie!

Konrad Olgierd Muter

Więcej o:
Copyright © Agora SA