Do Trybunału sprawę możliwej niekonstytucjonalności polskich przepisów zgłosiły w 2009 roku same sądy. W uzasadnieniu czytamy:
W związku z tym zaistniała uzasadniona wątpliwość, czy nakaz karania rowerzysty tak samo jak kierowcy jest zgodny z konstytucyjną zasadą proporcjonalności i równości:
Temat jest istotny, gdyż nietrzeźwi rowerzyści, choć stanowią mniejsze zagrożenie niż pijani kierowcy aut, częściej są za tą nietrzeźwość karani, gdyż po prostu najłatwiej ich złapać:
Dane te potwierdzają policyjne statystyki. 42 procent łapanych za jazdę pod wpływem alkoholu kierujących to rowerzyści. Taka nadreprezentacja złapanych rowerzystów w stosunku do łapanych kierowców jest tym bardziej rażąca, że nietrzeźwi rowerzyści uczestniczą w zaledwie 0,6 procenta wypadków drogowych w Polsce. W wypadkach tych w 2010 roku zginęło jedynie 16 osób (0,4 procenta z ogółu zabitych na naszych drogach), a 177 zostało rannych (0,36 procenta ogółu rannych). Zwykle ranni lub zabici zostawali w dodatku sami rowerzyści - w ciągu ostatnich trzech lat były tylko 4 zdarzenia z udziałem rowerzystów, w których zginął inny uczestnik zdarzenia niż rowerzysta.
Trybunał Konstytucyjny nie podzielił argumentacji sądów. Rowerzyści będą wciąż traktowani tak samo jak kierowcy osiągających 250km/h aut, czy prowadzący 40-tonowe ciągniki siodłowe. W uzasadnieniu decyzji Trybunału napisano:
W decyzji całkowicie przemilczano temat kilkudziesięciokrotnej różnicy wagi roweru i samochodu, który ma bezpośredni wpływ na energię zderzenia, a więc także ewentualne szkody jakie może ono spowodować. Za to umieszczono tam niepotwierdzone w żaden sposób informacje z Internetu, że rowerzyści jeżdżą szybko. Trudno w to uwierzyć, bo owe 70km/h to niemal tyle co oficjalny torowy rekord świata Międzynarodowej Federacji Kolarskiej (UCI). Strach pomyśleć, co by było w uzasadnieniu, gdyby Sędziowie Trybunału znaleźli w Internecie nasz artykuł o najszybszych rowerach świata . Poza tym, czy ktoś widział kiedykolwiek pijanego rowerzystę jadącego owe 70 km/h?
Patrząc na temat alkoholu na drodze i ogólnie bezpieczeństwa ruchu, najlepiej uczyć się od państw, które mają wielokrotnie lepsze statystyki bezpieczeństwa, a problem pijanych kierujących rozwiązały już dawno temu.
W Niemczech prawo wskazuje maksymalny limit alkoholu we krwi kierowcy na 0,5 promila, a rowerzysty na aż 1,6 promila. Ta dysproporcja wynika z analiz dotyczących różnego stopnia zagrożenia jakie na drodze powoduje pijany kierowca i rowerzysta. Także we Francji limity dla rowerzystów są mniej surowe niż te dla kierujących samochodami. W Danii i Wielkiej Brytanii limitu dla rowerzystów limitu w ogóle nie ma - mogą oni jeździć rowerem pod wpływem alkoholu, o ile nie stwarzają zagrożenia na drodze.
Skąd takie właśnie przepisy? Zauważono ciekawe zależności. Po pierwsze,ekstremalnie pijani rowerzyści w zasadzie nie występują. O ile kierować auto może człowiek mający we krwi więcej alkoholu niż wynosi tzw "dawka śmiertelna", o tyle rowerzysta w takiej sytuacji zwyczajnie nie jest w stanie utrzymać równowagi na rowerze i tym samym staje się pieszym. Widoczne obok zdjęcie, które obiegło już cały polski Internet, wbrew pozorom nawet nie przedstawia rowerzysty, lecz właśnie pijanego pieszego .
Po drugie, po podniesieniu lub likwidacji dopuszczalnych limitów dla rowerzystów, zmniejsza się liczba kierowców aut prowadzących pod wpływem alkoholu. Po prostu zamiast jechać do knajpy samochodem, wybierają oni rower, stwarzając tym samym mniejsze zagrożenie. A ponieważ to głównie pijani kierowcy wiozą śmierć, bezpieczeństwo na drogach, paradoksalnie, ulega poprawie.
Zmiana przepisów nie oznacza akceptacji prowadzenia roweru pod wpływem alkoholu. Czy brak kary za próbę samobójczą oznacza akceptację i promocję samobójstw? Czy brak w polskim systemie prawnym kar za cudzołóstwo oznacza promocję rozwiązłości? Nie ma wątpliwości, że bezpieczniej będzie, gdy na rower wsiądziemy trzeźwi i tą trzeźwość warto promować. Ale utrzymanie dla nietrzeźwych rowerzystów kar identycznych jak dla nietrzeźwych kierowców po prostu nie działa.
Promocja trzeźwości nie musi polegać na srogich karach za odmienne zachowanie. Nietrzeźwi piesi także powodują wypadki drogowe, w których giną najczęściej sami. Czy należy zatem wprowadzić kary także dla pijanych pieszych poruszających się po drogach publicznych? Czy przyniosłoby to poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, czy raczej zapełniłoby więzienia kolejnymi potencjalnymi samobójcami? Nietrzeźwy pieszy i rowerzysta ponoszą przecież najsroższą karę podczas samego ewentualnego wypadku.
Rafał Muszczynko