Podlaski Przełom Bugu: Przeprawa z rowerami i sękaczem

Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem na planie "Jańcia Wodnika" czy "Konopielki"

Stojąc na wysokim brzegu Bugu, krzyczymy: - Przewoozu! Przewooozu!!! Chcemy przedostać się na drugi brzeg rzeki (mostu nie ma). Zachodzi słońce, komary tną niemiłosiernie. Przewodnik i mapa informują o promie, ale nie podają godzin. Spytaliśmy w sklepie - prom był, ale rok temu zatonął. Teraz z Gnojna do Niemirowa można się dostać tylko łodzią. Przewozi kilku gospodarzy, ale wszyscy mieszkają po drugiej stronie rzeki. Mamy stanąć na brzegu, wołać: "przewozu" lub "podaj łódkę" i czekać.

Pół godziny później, razem z rowerami, przepłynęliśmy rzekę płaskodenną łodzią. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem na planie "Jańcia Wodnika" czy "Konopielki". Przewoźnik przepchał łódź kilkadziesiąt metrów pod prąd wzdłuż brzegu, odpychając się od dna czterometrowym dębowym drągiem, zakończonym wąskim piórem. Potem skierował łódź na środek rzeki. Resztę zrobił silny nurt, który zniósł nas na drugi brzeg. Razem z nami płynął półtorametrowy sękacz, upieczony w Gnojnie na niedzielne przyjęcie w Niemirowie - jutro dwaj chłopcy przystąpią do pierwszej komunii (jedyni w parafii, mało mieszka tu ludzi z dziećmi).

Wyciągamy rowery z łodzi. Na obu brzegach rzeki jest pięknie - wielkie, otwarte przestrzenie, łęgi, niekończące się łąki kwiatów (na jednej z nich rozbijamy namiot), stare drzewa, piaszczyste pagórki. Pachną zioła, przy ziemi unosi się mgła. To druga nasza noc nad Bugiem. Przyjechaliśmy tu w poszukiwaniu ciszy, a wokół hałas: grają świerszcze, rechocą żaby, a słowik do drugiej w nocy wyśpiewuje nad naszym namiotem. Nie możemy zasnąć. A o świcie budzą nas ptaki.

To tutaj zbiegały się granice zaborów rosyjskiego, pruskiego i austriackiego. Niemirów, dziś zapomniany nie tylko przez turystów, od XVII w. aż do II wojny światowej był miasteczkiem. Przypomina o tym układ urbanistyczny z dużym rynkiem, tyle że dziś to łąka z trawą do kolan. Wokół rosną wystrzyżone w kule lipy o pobielonych pniach. Między nimi nieczynna studnia. Pamiątką lepszej przeszłości jest maleńki, ale wyjątkowo piękny kościół św. Stanisława Biskupa z XVIII w., ufundowany przez Michała Fryderyka Czartoryskiego, kanclerza wielkiego litewskiego. Osiem ławek prawie wypełnia niewielką przestrzeń pięknego, biało-złotego wnętrza. Na garstkę wiernych spogląda Matka Boska Ostrobramska.

Większość zabudowy w Niemirowie, podobnie jak w okolicznych wsiach, jest drewniana. Okna i narożniki domów zdobią koronkowe, drewniane ornamenty, w szczytach ganków święte figurki. Na parapetach kwitną czerwone pelargonie, w ogródkach płomienne pomarańczowe maki, różnokolorowe irysy. Odurza zapach bzów. Upał. Staruszek, u którego chłodziliśmy się wodą ze studni, opowiada śpiewną mową o Rosjanach, Niemcach, Madziarach, Ukraińcach w 1939 roku, 1941, 1944...

Chowamy się przed słońcem pod wiatą przystanku. Autobusem można pojechać do Siemiatycz cztery razy dziennie, ale tylko w dni powszednie (połączeń z innymi miejscami nie ma). Słychać klekot bocianów. Pieje kogut. Dwóch starszych mężczyzn ciągnie za długie sznury, zwisające z dzwonnicy, która jest jednocześnie bramą kościelną. Zaczynają bić dzwony - zaraz rozpocznie się nabożeństwo.

Przed nami jeszcze prawie cały dzień nad Bugiem. Po południu w Siemiatyczach wsiądziemy w pociąg osobowy (inne nie jeżdżą) i po trzech godzinach znowu będziemy pod Pałacem Kultury.

Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu obejmuje fragment doliny dolnego Bugu, od Terespola do rzeki Tocznej oraz duże kompleksy leśne, razem ponad 30 ha. Najbardziej znane miejscowości wypoczynkowe to: Serpelice, Mierzwice, Kózki i Neple, http://www.podlaskiprzelombugu.pl

Magdalena Stopa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.