Jak uchronić się przed kradzieżą roweru

Zza drzewa wyskoczyło dwóch osiłków. Pchnęli szybko jadącego rowerzystę. Napadniętego kopnęli i ukradli rower. Wheeler za ponad tysiąc złotych przepadł.Szansa na odzyskanie tak straconego roweru jest niewielka. Zgłoszenie kradzieży na policję to najczęściej jedyna rzecz, którą można zrobić. Na komisariacie trzeba jednak pokazać dowód zakupu roweru lub jego gwarancję. Rowery bez papierów dla policji nie istnieją

- Miałem Micmo, niedrogi, ale sympatyczny rowerek produkowany we Francji. To był prezent od ojca - opowiada 26-letni Grzegorz z Ursynowa. - Na dziesięć minut zostawiłem rower na klatce w kamienicy w Pyrach. Zniknął. Mimo, iż miałem podejrzenia kto mógł ten rower świsnąć policja się nie zainteresowała - mówi. W komisariacie przy ul. Janowskiego policjant dyżurny zapytał o dowód zakupu. Takiego Grzegorz nie miał. Mówił, że najprawdopodobniej rower ukradli kręcący się po pobliskiej budowie robotnicy. - To co, mam przeszukiwać baraki? - zapytał policjant.

Być może rower mógł być odzyskany, gdyby był oznaczony. Właśnie komisariat przy Janowskiego świadczy taką usługę. - Oznakowany rower łatwo sprawdzić. Np. zatrzymujemy rowerzystę, który jedzie ulicą w niedozwolonym miejscu. Sprawdzamy oznakowanie. Dyżurny w komisariacie ma wykaz wszystkich rowerów z rejestru. Sprawdzamy do kogo należy rower i porównujemy z danymi osoby zatrzymanej. Jeśli nazwisko się nie zgadza dzwonimy do zapisanego w komputerze właściciela roweru i znów pytamy czy czasem komuś roweru nie pożyczał - wyjaśnia asp. sztab. Dorota Pytlarz.

Według danych policji najczęściej rowery giną z klatek schodowych i piwnic. Coraz częściej są ściągane z balkonów. - Złodzieje mają specjalne liny. Wdrapują się nawet na trzecie piętro i w kilka sekund opuszczają rower, najczęściej nie zabezpieczony żadną linką - mówi Dorota Pytlarz. - Rowery są często zostawiane bez żadnego zabezpieczenia, np. pod sklepami. Coraz trudniej znaleźć jednak takie zabezpieczenie, które byłoby skuteczne. Stalowa linka za ok. 20 zł nie stanowi żadnego problemu dla wyposażonego w nożyce do metalu złodzieja. - Teraz polecamy potężne stalowe klamry o średnicy pręta ok. 2 centymetrów. Czy są niezawodne? Nie. Ale skuteczniejsze od zwykłych linek - mówi Marek sprzedawca w jednym z Mokotowskich sklepów.

Zuchwałość złodziei nie zna granic. Coraz częściej zdarzają się przypadki napadania na rowerzystów i odbierania im rowerów przemocą. Ofiarami zazwyczaj są dzieci. - Jechałam wzdłuż ul. Sobieskiego. Fakt było już po zmierzchu. Za mną jechał po ulicy samochód. Nagle wyskoczyło z niego trzech bandziorów. Nie dyskutowałam. Uciekłam, kątem oka widząc jak rower znika w bagażniku kombi - mówi Justyna Gęsicka, 16 latka z Pragi. Każda kradzież roweru jest rejestrowana przez policję jako przestępstwo. - Najczęściej wartość roweru przekracza 250 zł. Poniżej tej ceny można mówić jedynie o wykroczeniu. Powyżej - już o przestępstwie - wyjaśnia aspirantka z ursynowskiego komisariatu.

Rowery giną w całej Warszawie. Nawet trudno wskazać konkretne miejsca. Na pewno sklepy, na pewno parki, na pewno obrzeża miasta. Dobre zabezpieczenie i pilnowanie roweru jest skuteczniejsze niż policja.

Bartosz Raj

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.