Szczerze mówiąc miałem spore wątpliwości, czy wynalazek ten, wprowadzony już zresztą do produkcji, zasługuję na miano prawdziwie bezsensownego. Wszystko dlatego, że samemu zdarzyło mi się kilka razy dekorować ramę rowerową lampkami. Nie, nie dla bezpieczeństwa - jechałem na Bożonarodzeniową Masę Krytyczną. Również ramę rowerową mam oklejoną z boków odblaskami. I to już nawet dla bezpieczeństwa.
Funkcja Bike Glow jest w zasadzie identyczna jak tych odblasków. Wynalazek ma pomóc kierowcy dostrzec rower z boku. Na stronie producenta znajdziemy argumenty przekonujące za tym jak ów wynalazek w łatwy sposób podnosi bezpieczeństwo w nocy. Trudno się z tym nie zgodzić - faktycznie znaczna część zdarzeń drogowych z udziałem cyklistów to zderzenia boczne. Inna sprawa, że znaczna większość tych zdarzeń ma miejsce w dzień i przy dobrej widoczności .
To sprawia, że większy potencjał gadżetu widzę jako element do dekoracji roweru niż poprawy bezpieczeństwa. Także cena wynosząca 25 dolarów amerykańskich, jest bliższa raczej kieszeniom gadżeciarzy niż rowerzystów, którzy chcą efektywnie poprawiać swoje bezpieczeństwo.
A co Wy sądzicie o BikeGlow? Napiszcie w komentarzach.