Ryan Sullivan dla Gazety: Jestem spokojny

Paweł Rzekanowski: W tegorocznym Grand Prix jeździsz bardzo równo. Dwukrotnie z rzędu wygrywałeś turnieje - w Cardiff i Krsku. Czy teraz to ty jesteś najpoważniejszym kandydatem do zdobycia tytułu mistrza świata?

Ryan Sullivan: Czy ja wiem? Oczywiście, bardzo zależy mi na mistrzostwie, ale nie chcę jeszcze o nim myśleć. Wiem, że przed sezonem nie wymieniano mnie w gronie faworytów do tytułu. Ale ja wierzę w siebie, w to, co potrafię, i nie zwracam uwagi na takie opinie. Całe życie czekałem na wyniki, które teraz osiągam.

W Pradze będziesz jednym z faworytów...

- Jestem bardzo spokojny przed turniejem w Czechach. Ostatnio sporo pracowałem wraz z mechanikami przy motocyklach, wypróbowaliśmy wiele ustawień silnika. W ostatnim turnieju w Sztokholmie w półfinale wylosowałem czwarty, najgorszy tor i nic nie mogłem zrobić. Mam nadzieję, że tym razem szczęście będzie przy mnie, a nie przy rywalach (śmiech). W stolicy Szwecji trochę go zabrakło i wynik też był gorszy. Straciłem pierwszą pozycję w ogólnej klasyfikacji. Teraz chcę to zmienić.

Dotychczas ty i Rickardsson zdobywacie punkty tak regularnie, że prawdopodobnie o mistrzowskim tytule zadecyduje ostatni turniej. Odbędzie się w Twojej rodzinnej Australii, gdzie presja na Ciebie będzie ogromna...

- W ogóle nie patrzę tak na to, skupiam się tylko na najbliższych zawodach. Dla mnie główny cel to zwycięstwo w Pradze. Gdyby udało mi się wygrać trzeci raz w tym roku, byłbym znacznie bliżej mistrzostwa świata.