Już od dzieciństwa miałam wiele wspólnego ze sportami ekstremalnymi, co wynikało z pasji taty, ale nikt w mojej rodzinie nie miał do tej pory nic wspólnego z kartingiem. Pomysł na poważne ściganie się, czyli udział w Mistrzostwach Polski, pojawił się dopiero na przełomie 2004 i 2005 roku. Wiązałam to raczej z fajną przygodą i zabawą, na tamtą chwilę nie wiele wiedziałam o wyścigach samochodowych, czy o F1. Traktowałam karting jako hobby, nie łączyłam z nim kariery i przyszłości zawodowej.
Pierwszy raz za kierownicą karta usiadłam w 2004 roku podczas wakacji w Hiszpanii. Była to wypożyczalnia, przeznaczona głównie dla turystów. Po powrocie z wakacji mama zwróciła uwagę reklamę toru kartingowego w Bydgoszczy i tam właśnie zaczęłam trenować. Początkowo na sprzęcie z wypożyczalni, z czasem kiedy zaczęłam nabierać wprawę rodzice zdecydowali się na kupno ramy, silnika i całego potrzebnego sprzętu. Wtedy zaczęłam spędzać swój czas poza szkołą na torze.
Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że karting już dawno przestał być dla mnie tylko jednym z hobby. Od 2 lat jeżdżę w zawodach międzynarodowych i traktuje wyścigi jako profesjonalny sport, któremu jest podporządkowane praktycznie całe moje życie, co wynika z ciągłych wyjazdów, testów i treningów siłowych.
Niestety z kartingiem tak jak z większością sportów motorowych wiążą się duże wydatki, które zwiększają się wraz z chęcią osiągania dobrych wyników na zawodach międzynarodowych. Początkowo jest to suma ok. 2 tys. euro, wynikająca z kupna podstawowego sprzętu czyli podwozia, silnika, opon i ubioru dla kierowcy. Trzeba oczywiście liczyć się także z możliwymi uszkodzeniami części, no i wszelkimi dojazdami do miejsc zawodów, hotelami itp. Z czasem kiedy zawodnik zaczyna jeździć na wyższym poziomie i bierze udział w wielu wyścigach często udaje się do profesjonalnych teamów, wiele trenuje i zaczyna potrzebować więcej materiałów, obsługę dobrego mechanika. Od pewnego punktu kariery wysokie wyniki wiążą się niestety z dużymi wydatkami, rzędu 3 tys. euro za jeden wyścig międzynarodowy, przykładowo mistrzostwa Niemiec.
Takie osoby powinny przede wszystkim rozejrzeć się za jakimś torem z wypożyczalnią w swojej okolicy lub też za klubem motorowym, który oczywiście oprócz początkowego jeżdżenia ofiarowałby jakieś informacje i pomoc na temat sprzętu, zawodów, klas wiekowych i silnikowych. Dobrze byłoby także wybrać się na którąś z rund Mistrzostw Polski, aby mieć jakiś obraz o tym sporcie. Jeśli ktoś w takiej sytuacji ma potrzebny budżet, chęć lub talent do ścigania się na zawodach pozostaje jedynie kręcić kółka na torze i ulepszać swoje umiejętności.
Do moich największych sukcesów można zaliczyć 15 miejsce na Pucharze Świata Rok Cup w kategorii Rok Junior 125 pod koniec 2007 roku i 2 miejsce Mistrzostw Polski w roku 2008 w kategorii KF2.
Myślę, że moją największą porażką były Mistrzostwa Niemiec w roku 2007, w kategorii KF3. Przez wiele wyścigów byłam zamieszana w ciężkie wypadki, które nie były spowodowane z mojej winy. Nie wiążę z tym czasem żadnych miłych wspomnień, bo prawie na każdych zawodach lądowałam w karetce. Wtedy nauczyłam się co to znaczy porażka i frustracja.
Zanim zaczęłam poświęcać się zupełnie dla kartingu miałam bardzo wiele hobby, lecz część z nich musiałam porzucić z powodu braku czasu. Grałam na wielu instrumentach, dlatego jednym z moich hobby pozostała muzyka, ale też free ride na nartach, na których stanęłam pierwszy raz, kiedy miałam dwa lata; kitesurfing i stałe próbowanie różnych innych sportów, które często przychodzą mi do głowy. Dużą część swojego wolnego czasu spędzam również z przyjaciółmi, którzy są dla mnie bardzo ważni.