Ole Olsen: Nie można mówić o żadnym kryzysie w naszej dyscyplinie sportu. Po prostu potrzebne były zmiany, należało wprowadzić coś nowego do formuły, która istniała niemal 60 lat, a cykl turniejów Grand Prix doskonale się sprawdza. Jest więcej emocji i więcej niespodzianek.
- Zmiany są udane. Być może w przyszłości dokonamy kolejnych, ale z pewnością nie będą one wielkie.
- Właśnie wprowadzenie formuły Grand Prix, w której zawodnicy rywalizują w sześciu imprezach, ma się do tego przyczynić. Przecież wyścigi motocyklowe czy samochodowe są tak wielką atrakcją dla kibiców i telewizji, bo nie kończą się w ciągu zaledwie jednego dnia. Emocje związane z wyłanianiem najlepszych trwają cały sezon. Chcę, aby żużel podążył tą samą drogą. Na pewno proces dochodzenia do podobnej popularności nie może trwać jeden rok, musi minąć kilka sezonów, aż zmiany dadzą oczekiwany efekt.
- Tak będzie. To jeden z pomysłów na promocję żużla.
- Jestem pewny, że Australia i Ameryka Północna to kontynenty, na których żużel może być równie popularny jak w Europie. W końcu stamtąd pochodzą świetni zawodnicy, np. trzeci w aktualnej klasyfikacji Grand Prix Australijczyk Jason Crump czy byli mistrzowie świata Billy Hamill i Greg Hancock.
- Nie mogę się z tym zgodzić. Nazwiska zwycięzców się powtarzają nie dlatego, że zamykamy drogę innym, ale dlatego, że ci obecni: Tomasz Gollob, Tony Rickardsson, Billy Hamill, Jason Crump, Mark Loram, są po prostu najlepsi. Poza tym istnieje przecież rotacja zawodników. Na kolejny sezon miejsce w Grand Prix zapewnia sobie dziesięciu najlepszych, a pozostali muszą o nie ponownie walczyć. Jestem zdania, że w turniejach jeżdżą ci, którzy są aktualnie najlepsi. Jednak ich rywale też czynią ciągłe postępy, chcą się znaleźć w elicie Grand Prix, naciskają tych bardziej znanych i dlatego to niesie ze sobą tak wiele emocji.
- Sam byłem żużlowcem i wiem, jakie to niezwykle miłe uczucie, gdy na zawody, w których startujesz, przychodzi tak liczna publiczność. Nie jest to dla mnie niespodzianką, bo w Polsce dzieje się tak od wielu, wielu lat, m.in. dlatego sami zawodnicy chcą jeździć w waszym kraju i w waszych klubowych zespołach.
- Byłem gorącym orędownikiem przyznania waszemu krajowi możliwości organizacji dwóch turniejów. Może jeden z nich odbędzie się znowu w Bydgoszczy, która zawsze świetnie wywiązuje się z organizacji? Jednak to nie pytanie do mnie, ale organizatora cyklu - Benfield Sports International, bo ta firma będzie decydować o lokalizacji Grand Prix w przyszłości.
- To akurat zupełny przypadek. Przecież kalendarz był tworzony przed inauguracją sezonu, ale to miły zbieg okoliczności, bo potęguje emocje. Zawody w Bydgoszczy i w stolicy Szwecji Sztokholmie będą ekscytujące dla kibiców i zawodników.