Kubica: Trzeba ryzykować

- Decyzję o zmianie opon podjęliśmy wspólnie. Ja i zespół - mówi po wyścigu GP Chin Robert Kubica. Polak za wcześnie zmienił opony i z czołówki spadł na koniec stawki. - Sport to właśnie ryzyko - kwituje sytuację polski kierowca

Kubica: To była zła decyzja

Kubica trzynasty w Grand Prix Chin

GP Chin - relacja okrążenie po okrążeniu

Grand Prix Chin na zdjęciach

Juan Rubio: Jak Pan ocenia wyścig?

Robert Kubica: Zaczęło się źle. Na pierwszym zakręcie uderzył mnie w tył Robert Doornbos, zjechałem z toru i spadłem na ostatnie miejsce. Ale potem zacząłem szybko odrabiać straty, bo bolid - na oponach przejściowych - miał bardzo dobrą prędkość. Nie doceniłem tej prędkości, nie sądziłem, że jadę tak szybko i myślałem, że zdobycie punktów będzie poza moim zasięgiem. Dlatego zaryzykowałem ze zmianą opon. Na treningach sprawdzaliśmy limity prędkości dla opon suchych i przejściowych. Zdecydowałem się więc na opony na suchą nawierzchnię, ale trzykrotnie o mało co nie rozbiłem bolidu. Zjechałem znów na pit stop i wróciłem do opon przejściowych. Ale wyścig dla mnie się już wówczas skończył.

Kto podjął decyzję o zmianie opon? Pan czy zespół?

- Ja i zespół.

Ale za czym się Pan opowiadał? Czego chciał zespół?

- To była nasza wspólna decyzja.

Musi być Pan zawiedziony. Z samego końca dotarł Pan na piąte miejsce, ale potem stracił wszystko.

- Tak naprawdę to już na pierwszym zakręcie myślałem, że jest po wszystkim. Nie sądziłem, że będę aż tak szybki i że odrobię tyle miejsc. Kiedy jesteś na końcu w wyścigu, podczas którego pada deszcz, straty odrabia się jeszcze trudniej, bo praktycznie nic nie widać. Ale okazało się, że całkiem szybko mogę wyprzedzać zawodników jadących przede mną, mimo że nie miałem lekkiego samochodu, bo zgodnie ze strategią pierwszy pit stop miał być późny. To wszystko pokazuje, że nasz zespół jest w stanie walczyć o dobre miejsca. A jeśli chodzi o mnie, to po prostu zdobyłem nowe doświadczenie. Ono jest konieczne.

Mario Theissen powiedział, że o pomyłce ze zmianą opon zadecydował właśnie Pana brak doświadczenia. Zgadza się Pan?

- Przed wyścigiem porównywaliśmy dane z treningów, rozmawialiśmy na ich temat i wiedzieliśmy, kiedy jest dobry moment na zmianę opon. W wyścigu w pewnym momencie byliśmy poniżej limitu na oponach przejściowych, ale okazało się, że zmiana, niestety, nie przyniosła skutków. Tak bywa - jeśli zaryzykujesz i się uda, to jesteś bohaterem. Jeśli nie...

...to jest się zerem.

- Tak, ale to właśnie sport. Przyjechaliśmy tutaj, żeby dać z siebie wszystko, a do tego czasem trzeba ryzykować. Tym razem się nie udało.

Nie wygląda Pan na rozczarowanego.

- A dlaczego powinienem?

Bo mógł Pan zająć piąte miejsce zamiast 14.

- Powtarzam: to jest sport. Być może byłbym na mecie nawet przed Nickiem. On dojechał siódmy, bo zderzył się z Rubensem Barichello, ale w końcówce jechał na czwartym miejscu. Tak to jest - w moim przypadku decyzja nie przyniosła skutków. I tyle.

Przed wyścigiem widziałem, jak Pan zakładał na buty plastikowe torby. Żeby się nie ślizgały na pedałach?

- Tak. I żeby nie przemiękły.

Ale tylko Pan się na to zdecydował. To jakiś stary sposób?

- Robiłem tak, jeszcze kiedy startowałem w kartingu. Normalnie używam butów pokrytych gumą, ale one zostały w Europie. Musiałem sobie radzić w inny sposób.

Copyright © Agora SA