Polskiemu motocykliście prawie ucięło głowę. Bestialskie zachowanie

W poniedziałek Tadeusz "Taddy" Błażusiak uległ poważnemu wypadkowi. Nieznani sprawcy rozciągnęli na trasie linkę, w którą wpadł prowadzący motocykl 41-latek. Ta sytuacja mogła skończyć się nawet jego śmiercią. Na szczęście uniknął najgorszego, ale i tak doznał ran. "Jeśli ten drut zsunąłby się z brody na szyję, to prawdopodobnie nie pisałbym tego posta" - relacjonował roztrzęsiony Błażusiak.

Tadeusz "Taddy" Błażusiak to polski motocyklista, który specjalizuje się w trialu i enudro. W dorobku posiada m.in. aż 13 tytułów mistrza kraju czy sześć tytułów mistrza świata SuperEnduro. Kolejnym celem 41-latka miał być występ w Gliwicach. Zaplanowano go na 14 grudnia. Nie wiadomo jednak, czy Polak wystartuje w zawodach. Wszystko przez poważny wypadek, któremu uległ w Katalonii.

Tadeusz Błażusiak ranny. Trafił na linkę, którą zawieszono na trasie. "Istnieją na tym świecie osoby, które celowo krzywdzą innych"

To tam na co dzień mieszka słynny "Taddy". W poniedziałek 11 listopada chciał wziąć udział w jednym z treningów na lokalnym torze. I w drodze do miejsca docelowego doznał koszmarnej kontuzji. Co ją spowodowało? Stalowa linka, którą nieznani sprawcy rozłożyli na trasie.

O wszystkim szczegółowo opowiedział sam zawodnik. Jego relacja mrozi krew w żyłach. "Publikuję ten wpis po to, by dać znać społeczności off-road, że istnieją na tym świecie osoby, które są na tyle niestabilne, że celowo krzywdzą innych. Dlaczego? Bo nienawidzą motocykli" - zaczął Błażusiak na Facebooku.

"Jadąc, zahaczyłem o drut, który ktoś celowo zawiesił w poprzek drogi. Całe szczęście udało mi się trafić w niego pod kątem, gdy wychodziłem z zakrętu. Dzięki temu wziąłem go na ramię i między szczękę kasku, a gogle" - relacjonował. I choć udało się uniknąć ciężkich obrażeń, to i tak motocyklista doznał ran. Jakich konkretnie? 

Opublikował zdjęcia, na których widać głębokie rozcięcie między nosem a ustami. Konieczny był zabieg chirurgiczny. "Wszystko jest dobrze. Chirurg plastyczny zszył to. Wierzę, że wszystko będzie dobrze z mięśniami twarzy i blizną" - dodawał.

Błażusiak miał sporo szczęścia. Dramatyczne słowa

Nie ulega wątpliwości, że tak haniebne i bestialskie zachowanie sprawców nie powinno zostać bezkarne. Tylko cudem Błażusiak uniknął śmierci. Sam motocyklista jest tego świadomy. "Jeśli ten drut zsunąłby się z brody na szyję, to prawdopodobnie nie pisałbym tego posta. (...) Nie mogę pozbyć się myśli, co by było, gdybym dostał tym drutem prosto w szyję..." - pisał roztrzęsiony. 

Na koniec wyraził pogardę dla przestępców. "Nie mogę zrozumieć, jak człowiek może zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi". Na ten moment nie ma informacji, czy sprawcy zostali złapani. Nie wiadomo też, czy Polak wystartuje w Gliwicach. W najbliższych dniach z pewnością podda się rekonwalescencji. 

Więcej o: