Na teren parku zamkniętego nie jest wejść tak łatwo - wstęp tam mają jedynie osoby upoważnione. W jaki sposób polski kibic dał radę się tam dostać i jeszcze wejść do samochodu? Wygląda na to, że lokalna ochrona wzięła go za pracownika serwisowego, a wszystko przez czarną bluzę Lotos Rally Teamu, którą fan miał na sobie.
Na Facebooku węgierskiego portalu Race1.net pojawiło się nagranie, które pokazuje całe zdarzenie. "Co za wstyd w Monte Carlo!!! Ludzie! To nie żart! Pijany kibic właśnie wszedł do Yaris i depnął w gaz... Myśleli, że to pracownik serwisowy. Potem zabrała go policja! Ciekawe co na to powiedzą w Toyocie!" - czytamy przy wiadomości dołączonej do nagrania.
Portal rallyandrace.pl skontaktował się z rządzącymi ERACE WRT, czyli właścicielami GR Yaris Rally2, do której wszedł polski kibic. - Do zdarzenia doszło w czwartek w parku zamkniętym, przed oficjalnym startem 92. edycji Rajdu Monte-Carlo. Byliśmy jedynie świadomi, że ktoś dostał się do naszego samochodu… Dopiero niedawno zapoznaliśmy się z materiałami, które pojawiły się w mediach. Jesteśmy naprawdę zdumieni, że doszło do takiej sytuacji. Ciężko nawet odpowiednio skomentować całe zajście, jesteśmy w szoku. Konsekwencje tego czynu mogły być naprawdę poważne - powiedział Charles Deffontaines, dyrektor ERACE WRT.
Na szczęście nie doszło do uszkodzenia pojazdu i mógł on wziąć udział w rajdzie. Kibica czekają surowe konsekwencje. Deffontaines przyznaje, że sprawą zajmują się organy ścigania. - Jedna osoba mogła zniszczyć ciężką pracę szesnastoosobowej drużyny ERACE. Ten głupi wybryk mógł również zaprzepaścić nasze ambicje, możliwość sprawdzenia pojazdu i narazić nas na… ogromne koszta. Pracujemy nad rozwiązaniem tej sprawy, współpracujemy ze służbami i oficjelami - stwierdził.
92. rajd Monte Carlo wygrali Thierry Neuville i Martijn Wydaeghe.