Kacper Sztuka potwierdził, że idzie w ślady Roberta Kubicy. O 17-letnim kierowcy z Cieszyna zrobiło się głośno po tym, jak zaczął notować kapitalne występy we włoskiej Formule 4. W kwietniu tego roku po raz pierwszy triumfował w zawodach tej rangi i to na legendarnym torze Imola. Polak przez cały sezon spisywał się rewelacyjnie i w sobotę jasne stało się, że zgarnął mistrzowski tytuł. W pewnym momencie sytuacja wisiała jednak na włosku.
W sobotę Sztuka wystartował w dwóch wyścigach na torze Vallelunga niedaleko Rzymu. Polak wygrał piątkowe kwalifikacje, dlatego przez cały weekend rusza z pole position. Przed południem zajął trzecie miejsce. Wyprzedzili go jedynie Amerykanin Ugo Ugochukwu i Fin Tuukka Taponen. W kolejnym podejściu nie było już jednak na niego mocnych.
Po południu nie popełnił błędu po wyjściu ze startu i obronił się przed zaciekłymi atakami rywali. Wkrótce za jego plecami nastąpiła kolizja i na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na poczynania 17-latka. Nadal pozostawał liderem. Do skóry próbował mu się dobrać Taponen, lekko zahaczył nawet pojazd naszego zawodnika, ale na szczęście Sztuka nie tylko bezpiecznie wybrnął z sytuacji, ale i zachował prowadzenie. Nie oddał go już do samej mety.
Przy takich rozstrzygnięciach mistrzowski tytuł na jeden wyścig przed końcem sezonu powinien trafić do Polaka. Niestety w pewnym momencie zrobiło się nerwowo. Jeden z zespołów, w którym jeżdżą dwaj najwięksi konkurenci Sztuki - Arvid Lindblad i Ugo Ugochukwu - zgłosił protest. Ich zdaniem Polak za szybko ruszył po zjeździe samochodu bezpieczeństwa. Informowało o tym TVP Sport na platformie X.
Protest okazał się zasadny, ale na szczęście nie wpłynął na ostateczne rezultaty. Polak otrzymał karę pięciu doliczonych sekund. Jego przewaga nad drugim Tuukką Taponenem wynosiła jednak 5,3 s. Dzięki temu nie tylko nie stracił mistrzostwa, ale nawet zwycięstwa w wyścigu. W niedzielę wystartuje po raz ostatni w tym sezonie. Początek wyścigu o godz. 11:00.