W miniony weekend najszybsi motocykliści świata rywalizowali w Grand Prix Katalonii. Po raz kolejny tempem imponował Francesco Bagnaia. Obrońca tytułu w klasie MotoGP i lider "generalki" wygrał sobotnie kwalifikacje, a następnie zajął drugie miejsce w sprincie. Na równie dobry wynik, a nawet na zwycięstwo liczył w niedzielnym wyścigu. Tylko że już na samym początku zmagań popełnił koszmarny błąd. Tylko cud sprawił, że nie skończył się on dla niego tragicznie.
Już w pierwszym zakręcie niedzielnej rywalizacji doszło do karambolu. Enea Bastianini pojechał zbyt optymistycznie i zaliczył uślizg przodu, w wyniku którego staranował aż czterech zawodników, w tym Johanna Zarco i Alexa Marqueza. W tej grupie nie było Bagnai, który kapitalnie ruszył z pole position i od razu objął prowadzenie.
Jednak pomiędzy zakrętem dwa i trzy nie ustrzegł się błędu. Nagle zaliczył potężny highside, po tym jak tylne koło straciło przyczepność i z dużym impetem uderzył o asfalt. To nie było najgorsze. Z tyłu zaczęli nadjeżdżać rywale. I choć większość z nich ominęła sunącego po torze mistrza świata, to ta sztuka nie udała się Bradowi Binderowi. Zawodnik z RPA przejechał po nogach Włocha.
Wyścig natychmiast został przerwany, a kibice i zespoły z niecierpliwością oczekiwali informacji na temat stanu zdrowia poszkodowanych, a przede wszystkim Bagnai. Na torze pojawiła się także karetka, która przewiozła zawodnika Ducati do centrum medycznego, a następnie do szpitala na dalsze badania. Na szczęście Włoch nie stracił przytomności i już w drodze do pojazdu medycznego, leżąc na noszach, uniósł kciuk.
Po kilku godzinach przekazano wieści o stanie zdrowia Bagnai. Okazało się, że miał on bardzo dużo szczęścia, ponieważ nie doznał żadnych złamań. Skończyło się jedynie na licznych siniakach. Sam zainteresowany też zabrał głos w mediach społecznościowych. "Dziś mogę tylko powiedzieć: dziękuję" - napisał na Instagramie, zamieszczając zdjęcie ze szpitala.
O wiele mniej szczęścia miał jego kolega z zespołu, Bastianini. Sprawca kolizji w pierwszym zakręcie doznał złamania kostki przyśrodkowej lewej nogi oraz złamania drugiej kości śródręcza i w najbliższych dniach przejdzie dwie operacje. To fatalna informacja dla Włocha, który dopiero co wracał do formy po poważnej kontuzji z początku sezonu.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Ostatecznie niedzielny wyścig, podobnie jak i sobotni sprint, wygrał Aleix Espargaro z Aprilli. Jako drugi linię mety przekroczył jego kolega z zespołu, Maverick Viniales, a trzeci był zawodnik Pramac Ducati, Jorge Martin. W kolejny weekend motocykliści zmierzą się na torze w Misano.