W ten weekend najszybsi motocykliści świata rywalizują na torze w Portimao w Portugalii, gdzie odbędzie się pierwszy wyścig sezonu MotoGP. Już po drugim treningu udział w tej rundzie zakończył Pol Espargaro. Hiszpan stracił panowanie nad maszyną w dziesiątym zakręcie, do czego przyczyniła się zimna tylna opona. Motocykl zachwiał się i wybił w powietrze 31-latka, który następnie wylądował na asfalcie, po czym wpadł w żwir. Ten nie spowolnił go i razem z maszyną zaczął sunąć w kierunku band. Sędziowie natychmiast przerwali trening - na torze pojawiła się karetka i przetransportowano motocyklistę do pobliskiego szpitala.
Wstępna diagnoza mówi o uszkodzeniu wielu narządów. - Jest przytomny, świadomy, reaguje doskonale, ale jest trochę oszołomiony znieczuleniem. Na odcinku szyjnym jest w pełni zdrowy neurologicznie, nie stracił przytomności ani nie wymagał intubacji. Jednakże doznał poważnej kontuzji płuc (...) Mamy do czynienia z poważnym urazem kręgosłupa oraz kontuzją płuc i musimy obserwować, jak będą się rozwijać. Myślę, że będzie dobrze, ale potrzebujemy przeprowadzenia niezbędnych badań - przekazał Angel Charte, dyrektor medyczny MotoGP.
To nie pierwszy tak poważny wypadek na torze Portimao. W 2021 roku Jorge Martin stracił panowanie nad maszyną w jednym z najszybszych zakrętów. Wówczas wpadł w pułapkę żwirową, jednak ta go nie spowolniła. Na dodatek przez jej nierówną nawierzchnię Hiszpan zrobił kilka salt i nabawił się poważnych urazów.
Już wtedy zawodnicy apelowali o wymianę żwiru, ale organizatorzy nie zareagowali na ich prośby. Temat powrócił przy okazji wypadku Espargaro. Motocykliści są wściekli i nie ukrywają, że tego incydentu można było uniknąć. Doprowadziło do niego zaniedbanie ze strony zarządców toru.
- To nie jest normalne! Kiedy w zeszłym roku celowo przywiozłem żwir do boksów i pokazałem to zespołowi, po prostu się ze mnie śmiali. Już wypadek Martina pokazał, że to poważny problem. Na takim żwirze leci się jeszcze szybciej - grzmiał Francesco Bagnaia, obecny mistrz świata.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Wtórował mu Luka Marini. - Co roku to samo! W Portimao żwir powinien zostać wymieniony już dawno temu, ale właściciele nadal tego nie zrobili - mówił zdziwiony Włoch. Okazuje się jednak, że nie tylko żwir przyczynił się do poważnych obrażeń Espargaro. Kontuzje wywołała również banda, w którą wbił się Hiszpan. Standardem są dmuchane bariery, ale w dziesiątym zakręcie Portimao postawiono bandę z opon, co nie dość, że nie zamortyzowało uderzenia, to jeszcze je pogłębiło.
- To po prostu niezrozumiałe, że w tym miejscu nie ustawiono nadmuchiwanej bandy. Osoby odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo muszą zrozumieć, że ten tor jest naprawdę szybki i niebezpieczny. Trzeba natychmiast podjąć działania - apelował Joan Mir, mistrz świata z 2020 roku. Podobnego zdania był Marc Marquez, 6-krotny triumfator serii MotoGP. - Trzeba wymienić bandę nie za rok, ale już do soboty, kiedy znów wyjedziemy na tor - mówił.
I rzeczywiście organizatorzy tym razem wysłuchali próśb zawodników i w nocy zainstalowali dmuchaną bandę. W sobotę odbył się pierwszy wyścig "sprint" w historii MotoGP. Obejmował on połowę dystansu, który zawodnicy przejadą w niedzielę podczas głównej rywalizacji. Sobotnie starcie wygrał Bagnaia, przed Martinem i Marquezem.