Wypadł z toru. A potem już nie mógł nic zrobić. Mocarne uderzenie w wyścigu z Kubicą [WIDEO]

Bardzo niebezpieczny wypadek miał miejsce na początku wyścigu długodystansowego Sebring 1000. Na jednym z zakrętów kontrolę nad samochodem stracił Luis Perez Companc, który uderzył w bandę i dachował.

Wyścig Sebring 1000, rozgrywany na słonecznej Florydzie, to pierwsza runda tegorocznych mistrzostw świata w wyścigach długodystansowych. Zawodnicy startujący w imprezie pojawili się w Stanach Zjednoczonych już wcześniej, by na tym samym obiekcie wziąć udział w testach.

Zobacz wideo Co się dzieje z Lewandowskim? Druzgocące opinie

Po raz pierwszy na starcie wyścigu WEC od wielu lat stanęły też samochody Ferrari w kategorii Hypercar. Tym samym ściganie przyciągnęło przed telewizory wielu kibiców zainteresowanych poczynaniami wielu znakomitych kierowców.

Mocne uderzenie i dachowanie

Niedługo po starcie, gdy stawka zdążyła się już ułożyć, po raz pierwszy w sezonie na tor musiał wyjechać samochód bezpieczeństwa. Wszystko przez wypadek Luisa Pereza Companca, jadącego Ferrari zespołu AF Corse z kategorii GTE Am. Doświadczony Argentyńczyk stracił bowiem panowanie nad samochodem i uderzył w jedną z barier, kończąc rywalizację na dachu. 

Choć kraksa wyglądała bardzo źle, opony postawione przy bandzie zrobiły, co do nich należy. Co prawda samochód Companca został wrzucony na kilka metrów, lecz według informacji podawanych przez osoby będące na torze, zawodnikowi nic się nie stało i gdyby tylko mógł, z chęcią wróciłby na tor.

Walka o najwyższe cele

W wyścigu, który zakończy się około 1:00 polskiego czasu, udział bierze także Robert Kubica, zasiadający za kierownicą samochodu ekipy WRT w klasie LMP2. Zespół Polaka na ten moment (około cztery godziny do zakończenia rywalizacji) znajduje się na 12. miejscu w klasyfikacji generalnej i na 5. lokacie w swojej klasie. Strata do prowadzącej w LMP2 załogi Teamu Jota wynosi około minuty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.