Do tragedii doszło na torze Willowbank Raceway w Ipswich, na zachód od Brisbane w Australii. Podczas zawodów drag racingowych New Year Nitro z niewyjaśnionych przyczyn samochód prowadzony przez profesjonalnego zawodnika Sama Fenecha z ogromnym impetem wypadł z trasy i uderzył w wieżę telewizyjną. Jak podało australijski serwis abc.news, kierowcą natychmiast zajęły się służby medyczne. Mężczyzny niestety nie udało się uratować.
Sytuacja mrozi krew w żyłach. Pojazd Fenecha osiągnął olbrzymią prędkość, po czym koziołkował, przelatując nad częścią toru przeznaczoną dla drugiego z zawodników. Rozbił się już poza bandą. Wszystko na oczach zgromadzonych kibiców. W wypadku ucierpiał także operator kamery. Został zabrany do szpitala Princess Alexandra Hospital w Brisbane z licznymi obrażeniami. Na szczęście jego stan jest stabilny.
Do sprawy odniosła się federacja Top Fuel Racing Australia. W oficjalnym komunikacie na Facebooku poinformowała o śmierci kierowcy i złożyła kondolencje rodzinie. Sam Fenech pozostawił żonę i trójkę dzieci. - Przesyłamy naszą miłość i wsparcie rodzinie Fenech i całemu zespołowi Fabietti Racing. Wypadek jest badany przez policję i inne służby - napisano między innymi.
Wyrazy współczucia wysyłają także członkowie drag racingowej społeczności. - Bycie świadkiem tej tragedii na Willowbank Raceway dziś wieczorem było absolutnie bolesne. Moje serce jest z rodziną Sama, załogą, przyjaciółmi i kibicami. Również operatorowi kamery życzę szybkiego powrotu do zdrowia - napisał na Twitterze kierowca Todd Hazelwood.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Sobotnie wyścigi odbywały się ramach serii Australian Top Fuel Championship oraz Top Doorslammer Australia. Kierowcy rywalizowali w formule drag race, w której zawodnicy ścigają się po równoległych torach, na prostych, krótkich odcinkach o długości 1/4 mili (ok. 400 metrów). Zaraz po wypadku zawody przerwano, a policja zabezpieczyła teren.