Ten manewr przejdzie do historii sportu. Pojechał po bandzie. Dosłownie [WIDEO]

Wyścigi NASCAR także potrafią przynieść kibicom dużo emocji do samego końca. W niedzielę zadbał o to Ross Chastain, który dosłownie jadąc po bandzie zapewnił sobie awans do finałowego wyścigu sezonu.

Choć w Polsce wyścigi NASCAR nie cieszą się wielką popularnością, na całym świecie śledzi je spora grupa kibiców. Wczoraj każdy z nich był rozgrzany do czerwoności jeszcze długo po zakończeniu ścigania na torze w Martinsville, gdzie Ross Chastain dokonał niemożliwego, wyprzedzając pięciu rywali na ostatnim zakręcie, co dało mu awans do finałowego wyścigu tegorocznej serii NASCAR Championship. 

Zobacz wideo Woda zamiast piwa i ulubione steki. Co Gamrot robił w Disneylandzie?

Więcej niż atak

W zdecydowanej większości wyścigów NASCAR rywalizacja pomiędzy poszczególnymi zawodnikami rozgrywa się głównie przy krawężniku. Smaczkiem są z kolei różnice, które przez całe wyścigi nie są duże, co daje kibicom dużo emocji podczas manewrów wyprzedzania. W Martinsville Ross Chastain starał się odrabiać straty w tradycyjny sposób, lecz nie przynosiło to zamierzonych rezultatów. Wtedy zdecydował się na manewr już teraz nazwany legendarnym w XXI wieku. Amerykanin zdecydował się nie hamować przed ostatnim zakrętem, z całą prędkością przyklejając się do bandy i wyprzedzając aż pięciu rywali.

 
W dzieciństwie dużo grałem w NASCAR 05 na Gamecube razem z moim bratem Chadem. Kiedy dorastałeś z wyścigami, już od tego nie uciekniesz. Nie miałem pojęcia czy finałowy manewr się uda, czy ma jakiekolwiek zastosowanie. Ostatni raz zrobiłem to mając 8 lat

- powiedział Chastain zaraz po wyjściu z samochodu.

Pogoń za tytułem

Niesamowity atak Chastaina, poza walorami wizualnymi, ma też drugie, zdecydowanie ważniejsze dno. Dzięki wyprzedzeniu aż pięciu rywali Amerykanin zdołał awansować do wyścigu mistrzowskiego winner-take-all w Phoenix. Niesamowita szarża pozwoliła mu więc awansować do najważniejszego wyścigu w sezonie. Co ciekawe, bezpośrednio za Chastainem do mety dojechał Denny Hamlin, który jeszcze zakręt przed końcem był praktycznie pewny miejsca w finałowym wyścigu w Phoenix. Porażka z autorem akcji stulecia tego miejsca go pozbawiła.

Więcej o:
Copyright © Agora SA