Seria wyścigów samochodowych NASCAR od lat cieszy się wielkim zainteresowaniem wśród Amerykanów. Kibice, którzy śledzili niedzielne zmagania kierowców na torze Daytona Speedway na Florydzie, niestety doświadczyli nie tylko czysto sportowych emocji. W trakcie zawodów doszło bowiem do bardzo groźnie wyglądającego wypadku.
Auto prowadzone przez amerykańskiego kierowcę Myatta Snidera w pewnym momencie dosłownie stanęło pionowo w powietrzu, po czym z ogromnym impetem uderzyło w ogrodzenie okalające tor. Chevrolet prowadzony przez Snidera niemal natychmiast stanął w płomieniach i uległ kompletnemu zniszczeniu. Uderzenie było tak silne, że z maszyny wypadł nawet silnik. Całe zdarzenie można zobaczyć na filmie poniżej.
Choć wypadek Myatta Snidera wyglądał przerażająco, mężczyzna wyszedł z niego bez szwanku. Kierowca szybko udzielił wywiadu tuż po całym zdarzeniu. W rozmowie z portalem rt.com opowiedział, co wydarzyło się na torze. Zwrócił także uwagę na to, że konstrukcja pojazdu uchroniła go przed poważnymi obrażeniami.
- Myślę, że lewy tył auta przytarł o ogrodzenie, a potem ogrodzenie go złapało i tak naprawdę zaczęło wszystko niszczyć. Zostałem wciągnięty w trawę i straciłem kontrolę. - relacjonował Amerykanin. - Cieszę się, że jest wszystko w porządku. Cieszę się, że Jordan Anderson Racing zbudował dla nas tak bezpieczny samochód wyścigowy. [...] Wszędzie były iskry. To była szalona historia - dodał.
Jak się okazuje, nie tylko prowadzący samochód Myatt Snider miał ogromne szczęście. Podczas zawodów na torze Daytona Speedway obecny był m.in. legendarny koszykarz Michael Jordan, który jest właścicielem zespołu 23XI Racing Team. Portal rt.com podaje, że Jordan znajdował się bardzo blisko miejsca wypadku. Szczątki rozbitego auta wylądowało niebezpiecznie blisko byłego koszykarza i jego towarzyszy.