Polscy kierowcy radzą sobie bardzo dobrze w tegorocznej edycji Rajdu Dakar w klasie lekkich pojazdów UTV. Sobotni prolog padł łupem Marka Goczała, a w niedzielę najszybszy okazał się Aron Domżała. 32-latka w drugim etapie dopadła awaria zawieszenia, ale z bardzo dobrej strony pokazał się Michał Goczał, który dojechał do mety z trzecim czasem. Później jego wynik został zweryfikowany, ponieważ kierowca Cobant Energylandia Rally Team pomógł na trasie Andreasowi Mikkelsenowi, w wyniku czego Goczał wygrał drugi etap.
Wtorkowy etap dla lekkich pojazdów UTV rozpoczynał i kończył się w Al Quaysumah. Trzeci etap liczył 381 kilometrów, z czego 255 kilometrów to odcinek specjalny. Tym razem najlepszy okazał się duet Marek Goczał - Łukasz Łaskawiec, który pokonał trasę w przeciągu dwóch godzin, 58 minut oraz 46 sekund. Zaraz za nimi dojechały dwie kolejne polskie ekipy. Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem stracili dwie minuty i 58 sekund, natomiast załoga Aron Domżała - Maciej Marton straciła trzy minuty i osiem sekund.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Wtorkowy etap w kategorii UTV zatem przechodzi do historii Rajdu Dakar, ponieważ do tej pory nie było takiej sytuacji, kiedy to trzy polskie załogi znajdowały się na podium. W klasyfikacji generalnej mimo wszystko wciąż prowadzi Austin Jones z przewagą pięciu minut oraz 23 sekund nad Rodrigo Luppim de Oliveirą. Michał Goczał znajduje się na czwartym miejscu ze stratą 15 minut i 54 sekund do lidera, ponieważ uniknął większych problemów na trasie Rajdu Dakar. Michał Goczał otrzymał karę 15 minut za ominięcie jednego z punktów kontrolnych w trakcie pierwszego etapu.
Dlaczego Aron Domżała oraz Marek Goczał znajdują się odpowiednio na szóstym i siódmym miejscu? Strata niemal 40 minut u Domżały wynika z wymiany zawieszenia w swoim pojeździe. Ponad godzina straty u Marka Goczała jest efektem spadku z wydmy podczas pierwszego etapu, gdzie musiał naprawiać pojazd.