- To rywale będą cisnąć od samego początku, my pewnie będziemy spokojniejsi. Nie nastawiamy się na mocną rywalizację podczas pierwszych okrążeń i w trakcie pierwszej części wyścigu - oceniał Kubica w rozmowie dla TVP Sport jeszcze przed startem wyścigu Le Mans 24h. Kluczem do wykonania dobrej pracy w kolejnych godzinach miała być spokojna jazda niezłym tempem po starcie.
Sam start na deszczowym torze wyszedł Kubicy całkiem nieźle. Uniknął chaosu w pierwszych zakrętach i na początku utrzymywał drugie miejsce w klasie LMP2. W pewnym momencie został nawet liderem, po tym, jak jego samochód Orlen WRT Team znalazł się przed oznaczonym numerem 38 aucie zespołu Jota.
Chwilę później Polak musiał jednak popełnić błąd, bo spadł na trzecie miejsce, na którym jechał przez kolejne minuty. Wydawało się, że tempo jest dobre i Kubica będzie utrzymywał się za najlepszymi. Niedługo później czasy okrążeń zaczęły się pogarszać.
Kierowca Orlen WRT Team nie utrzymywał tempa rywali najpierw jeszcze na przesychającej nawierzchni, a potem jadąc już suchym pasem toru na slickach. Wyprzedzały go w bezpośredniej walce kolejno G-Drive Racing, Panis Racing, czy United Autosports. Po dwóch godzinach jazdy był szósty w LMP2. W końcu samochód Kubicy spadł także za drugie auto zespołu - to z numerem 31, startujące w serii WEC, a nie ELMS.
Końcówka pierwszego stintu Kubicy była jednak dość pozytywna. Polak podkręcił tempo, a WRT pomogły też okoliczności na torze. Znów zaczęło padać, choć tym razem mniej intensywnie. Nawierzchnia znów stała się śliska, co nie pomogło liderowi LMP2, Jocie z numerem 38.
Portugalska załoga wypadła po utracie przyczepności i problemach jadącego przed nimi samochodu klasy GTE Pro. To sprawiło, że Kubica, który wcześniej nie zmienił opon w tym samym czasie, co inni nie tylko zyskał jedną pozycję, ale i trochę czasu na torze. W miejscu wypadnięcia Joty pojawiła się bowiem żółta flaga, która pomagała zespołom, które wstrzymały się z pit stopem.
To dało WRT okazję do zmiany opon i kierowcy. Kubica oddał swoje miejsce Chińczykowi Yifei Ye po 2 godzinach i 45 minutach jazdy. W tamtym momencie samochód numer 41 tracił do lidera - G-Drive Racing z numerem 26 - 55 sekund. Byli na ósmym miejscu w klasie LMP2 i dwunastym miejscu w klasyfikacji generalnej.
To nie była zła sytuacja. Ye dostał okazję do przyspieszenia i nadrobienia nieco czasu już na początku swojego stintu. Kubica może nie nadał WRT najlepszego tempa, ale nie zepsuł w żaden sposób sytuacji. Wyścig jest długi, a praca wykonana przez Polaka ma procentować w dalszej części rywalizacji. Skoro takie założenia - spokojna jazda na początku - miał zespół według Kubicy, to należy dać im się sprawdzić w kolejnych godzinach. Tam nadrabiać muszą Yifei Te i Louis Deletraz. Przypomnijmy, że rywalizacja w Le Mans 24h potrwa do 16:00 w niedzielę.