W weekend 1-2 sierpnia na torze Spa-Francorchamps w Belgii rozpocznie się kolejny sezon serii Deutsche Tourwagen Masters, w której w barwach zespołu Orlen Team ART będzie startował Robert Kubica. - Każda mała rzecz może tu zrobić różnicę. To nic nowego względem innych serii, ale tu jest szczególnie ważne, bo samochody każdego z zespołów są na równym poziomie i wszyscy mają podobny materiał do pracy - tłumaczy Sport.pl aktualny mistrz DTM, Rene Rast.
Rene Rast: Nie, nie dostrzegłem nic takiego. DTM od początku było dla mnie ważne i zawsze myślałem o tej serii w kontekście zwycięstw. Cieszyłem się z obu mistrzowskich tytułów, ale żaden z nich nie był dla mnie kluczowy w kontekście kariery w motorsporcie.
Musisz pracować więcej przy szczegółach. Każda mała rzecz może tu zrobić różnicę. To nic nowego względem innych serii, ale tu jest szczególnie ważne, bo samochody każdego z zespołów są na równym poziomie i wszyscy mają podobny materiał do pracy. To obejmuje cały zespół - inżynierów, władze i samego kierowcę. Często musimy spędzać czas na analizie danych, bo one mogą dać nam pomysły na rozwiązania, którymi jesteśmy w stanie się wyróżnić.
Faktycznie próbowałem wiele razy, ale zawsze znajdowali się nieco szybsi ode mnie. Nie jestem typem kierowcy, któremu dajesz samochód i zamknięty tor, a on ustanawia rekord okrążenia w kilka pierwszych przejazdów. Potrzebuję trochę czasu, obycia z autem i możliwości pracy nad swoją formą. Na testach masz jednak zazwyczaj około dziesięciu-dwudziestu okrążeń, na których faktycznie musisz ustanowić jak najlepszy czas, żeby ktoś brał cię pod uwagę. W 2017 w końcu dostałem szansę na pojechanie całego sezonu w DTM i udowodniłem wszystkim, że potrafię osiągnąć świetny wynik. Rok wcześniej wziąłem udział w trzech wyścigach dla dwóch różnych zespołów i moje rezultaty były w porządku, ale bardziej się do wszystkiego przyzwyczajałem, niż walczyłem z najlepszymi. Dopiero później byłem na to gotowy.
To jedno z najciekawszych doświadczeń w karierze. Zostało mi wielu kolegów i masa wspomnień z tamtych czasów. Traktowaliśmy się jak przyjaciół z toru, wciąż utrzymujemy kontakt. Wygrywałem wyścigi i całe sezony, a rywalizacja była przyjemnością. To także całe weekendy przebywania z kierowcami Formuły 1, którzy mieli swoje wyścigi kilka godzin po nas i wszystkie tory, które wcześniej widziałem tylko w telewizji.
W zasadzie nie otrzymałem jeszcze żadnej oferty od zespołów Formuły 1. Gdy byłem nieco młodszy, moim prawdziwym marzeniem było dostanie się do F1. Obrałem jednak nieco inną drogę, bo już kilkanaście lat jeżdżę w seriach z samochodami turystycznymi, tych "z drzwiami". Teraz władze poszczególnych teamów otworzyły oczy na moje osiągnięcia i zaczynają je doceniać. Nie byłoby problemu z tempem, bo byłbym w stanie się do niego dostosować. Z drugiej strony mam już 33 lata i chyba jestem już trochę za stary. Chociaż Fernando Alonso wraca do Renault, więc może i dla mnie pojawi się szansa (śmiech).
Tak, przechodzę do innej serii i zespołu w środku sezonu. Co prawda to dość niecodzienny rok dla Formuły E, bo część wyścigów odwołano w związku z epidemią koronawirusa, ale takie zastępstwo to zawsze dziwne uczucie dla kierowcy, który przychodzi w miejsce innego. Tam toczy się walka o mistrzostwo, a ja dołączam do nich trochę znikąd. Nie mam zbyt wiele doświadczenia, raptem jeden wyścig z 2016 roku dla Teamu Aguri, gdy w Berlinie zastąpiłem Antonio Felixa Da Costę, więc to będzie spore wyzwanie. Zobaczymy, jak mi pójdzie, sam jestem tego ciekawy.
Gdy byłem nastolatkiem, oglądałem jego wyścigi w F1 i twierdzę, że to jeden z najlepszych kierowców w historii nie tylko serii, ale także całego motorsportu. DTM będzie dla niego nowym środowiskiem, bardzo trudnym wyzwaniem. Na testach pokazał, że potrafi się pokazać ze świetnej strony i zakręcić nawet blisko najlepszych czasów dnia. Oczywiście łączenie DTM z Formułą 1 będzie bardzo trudne, bo przeskakiwanie z bolidu do samochodów turystycznych zawsze generuje trochę kłopotów z przyzwyczajeniem do jazdy danym autem, ale myślę, że będzie w stanie punktować.
Trudno powiedzieć, bo nigdy nie miał do czynienia z walką pomiędzy kierowcami w samochodach turystycznych. Jeździł w rajdach, ale to trochę co innego. Wiele się nauczy, zdobędzie sporo doświadczenia. Na pewno obserwuje go wiele osób z różnych środowisk i jeśli będzie się dobrze spisywał, otworzy sobie wiele nowych możliwości odnośnie ścigania się w przyszłości.
Mistrzowski tytuł to zawsze coś, o czym myślisz i na czym się koncentrujesz, ale ten sezon będzie dla mnie wyjątkowy. Audi Sport ostatni raz pojedzie w DTM, więc dla mnie to także pożegnalny sezon w teamie i chciałbym go przeżyć najlepiej, jak tylko będzie to możliwe. Czyli cieszyć się każdą chwilą i zdać sobie sprawę, jak dużo udało nam się osiągnąć także przez poprzednie trzy lata.
Przeczytaj także: