Audi poinformowało oficjalnie w poniedziałek o rezygnacji ze startów w serii DTM po zakończeniu sezonu 2020. Władze firmy podjęły decyzję o przekierowaniu swoich zasobów na zespół w Formule E, aby skupić się na rozwoju mobilności i elektryczności w autach, a także wsparciu zespołów w seriach TCR, GT3 i GT4.
- Audi kształtowało przez lata DTM, a DTM kształtowało Audi. To najlepiej pokazuje, jak wielka siła leży w motorsporcie - podkreślił w komunikacie Markus Duesmann, prezes Audi AG. - Dzięki sile motorsportu zamierzamy stać się dostawcą sportowej, zrównoważonej mobilności. Dlatego chcemy skoncentrować nasze wysiłki na torach, systematycznie rywalizując o lepszą technologię. Formuła E jest do tego bardzo dobrą platformą - dodał Duesmann.
Odejście Audi oznacza dla serii DTM ogromne kłopoty. Już w obecnym sezonie istniały ogromne obawy dotyczące liczby samochodów, które pojawią się na starcie. Dzięki obecności Roberta Kubicy wystartować miało 16 kierowców - dziewięciu za kierownicą Audi oraz siedmiu za kierownicą BMW. Po odejściu Audi istnieje ogromne ryzyko, że bez zmiany regulaminu nie wystartuje kolejny sezon serii.
- To trudny dzień dla motorsportu w Niemczech i całej Europie. Głęboko żałuję decyzji Audi o rezygnacji ze startów w DTM po sezonie 2020. Szanujemy ją, ale to ogłoszenie stawia ITR, BMW i inne zespoły przed wieloma wyzwaniami - podkreślił w oświadczeniu Gerhard Berger, szef niemieckiej serii.