Tłumaczymy, dlaczego Robert Kubica nie trafił do fabrycznego zespołu BMW

Orlen i Robert Kubica poinformowali w czwartek podczas konferencji prasowej, że polski kierowca dołączy do stawki DTM. Polski koncern paliwowy, z wielu względów, zdecydować o dołączeniu do prywatnego zespołu, aby Polak mógł rywalizować w nadchodzącym sezonie niemieckiej serii, na co liczył od momentu podjęcia decyzji o odejściu z Williamsa.

Robert Kubica i Orlen poinformowali, że polski kierowca dołączy do niemieckiej serii DTM (Deutsche Tourenwagen Masters) i usiądzie za kierownicą auta przygotowanego przez zespół ART Grand Prix, którego szefem jest Frederic Vasseur, szef zespołu Alfa Romeo Racing Orlen. Polak połączy starty za kierownicą BMW z rolą kierowcy rezerwowego zespołu Alfa Romeo Racing Orlen w Formule 1.

Zobacz wideo

Początkowo wydawało się, że Kubica dołączy do fabrycznego zespołu BMW, jednak na konferencji prasowej poinformowano o dołączeniu do prywatnej ekipy. Dlaczego Orlen został zmuszony do takiej decyzji, aby Polak mógł rywalizować w serii DTM, a polski koncern mógł zaistnieć na niemieckim rynku?

Fabryczny zespół BMW jest sponsorowany przez Shella, będącego bezpośrednim konkurentem polskiego koncernu. Orlen od początku był skłonny zainwestować w starty Kubicy w niemieckiej serii, jeśli będzie mógł przy tej okazji reklamować swoje produkty, co byłoby niemożliwe w fabrycznym zespole, gdzie na samochodach znajdują się loga Shella.

Robert Kubica i Orlen mieli dwa rozwiązania

W związku z tym logiczne wydawały się dwa pomysły. Umieszczenie loga Orlenu tylko na kombinezonie Polaka lub stworzenie bądź dołączenie do prywatnego zespołu, na którym Orlen będzie mógł w dowolny sposób rozmieścić logotypy sponsorskie. To daje polskiemu koncernowi możliwość swobodnej reklamy swoich produktów na rynku niemieckim, na czym szczególnie mu zależy. Pomysł z kombinezonem jest o tyle mniej interesujący, że byłby znacznie rzadziej widziany niż logo umieszczone na karoserii pojazdu.

Stąd decyzja Kubicy i Orlenu o dołączeniu prywatnego zespołu. Nieoficjalnie mówi się, że polski koncern będzie musiał zapłacić za stworzenie prywatnej ekipy od 3 do 6 milionów euro za sezon. W zamian otrzyma ogromne możliwości promowania swojej marki na rynku niemieckim, na czym bardzo mu zależy. Kubica z kolei nadal będzie rywalizował w jednej z czołowych europejskich serii wyścigowych, dzięki czemu nie będzie pauzował od walki na torze "koło w koło".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.