Sebastien Ogier wygrał Rajd Meksyku. Sebastien Loeb przypomniał, dlaczego wygrał dziewięć tytułów

Sebastien Ogier wygrał drugi rajd w sezonie i wrócił na prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Wracający do WRC po trzech latach przerwy Sebastien Loeb był piąty.

Ogier (Ford Fiesta WRC) sezon zaczął od zwycięstwa w Monte Carlo, o rajdzie Szwecji chciał jak najszybciej zapomnieć, a w Meksyku znów pokazał mistrzowską jazdę, świetną kontrolę nad sytuacją i dbanie o dobry wynik punktowy. Skorzystał na pechu rywali, wskoczył na prowadzenie na drugiej sobotniej pętli, uzyskał bezpieczną przewagę i dowiózł 25 punktów dla siebie i dla zespołu. A potem jeszcze zajął drugie miejsce na kończącym rajd „Power Stage’u”, co dało mu cztery dodatkowe punkty.

Dzień po rajdzie okazało się, że Ogier dostał karę 10 sekund za celowe ścięcie szykany na ostatnim odcinku specjalnym, co pozbawiło go czterech punktów, ale zwycięstwa w rajdzie nie mogło odebrać. Francuz odzyskał prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Prowadzi z przewagą czterech punktów nad Thierrym Neuvillem (Hyundai i20 WRC).

Belg zaczynał rajd jako lider MŚ i przekonał się, że otwieranie tras w Meksyku nie jest przywilejem a przekleństwem. Pierwszego dnia zaczął tracić po kilkanaście sekund na odcinku, a potem jeszcze doszła awaria silnika. Ostatecznie rajd ukończył na szóstym miejscu, ale do zwycięzcy Ogiera stracił ponad dziewięć minut.

Drugie miejsce w Meksyku zajął inny kierowca Hyundaia - Dani Sordo. Hiszpan tak wysoko w rajdzie MŚ nie był od października 2106, zaimponował skuteczną i rozważną jazdą. W przeciwieństwie do trzeciego Krisa Meeke’a (Citroena), który na odcinku El Brinco przeszarżował, wpadł do rowu i tylko kibicom zawdzięcza to, że strata nie okazała się większa.

Najwięcej i najgłośniej podczas całego rajdu mówiło się o Sebastienie Loebie. 9-krotny mistrz świata do WRC wraca w tym sezonie na trzy rajdy. W Meksyku jechał po zwycięstwo, choć sam się tego wypierał. Mówił, że nie zna auta, nie zna tras, a rywale są bardzo mocni. Fakty są takie: auto poznał podczas licznych testów w zeszłym i tym roku. Choć nie szlifuje jazdy rajdowej na co dzień, to talent ma prawdopodobnie największy w historii. A do tego, miał dogodną pozycję do ataku biorąc pod uwag szutrowe drogi. A że sytuacja w rajdzie układała się dla niego, to grzechem było jej nie wykorzystać. W sobotę wyszedł na nawet na prowadzenie, ale go nie utrzymał. Na drugim przejeździe odcinka El Chocolate złapał kapcia, stracił dwie minuty. Ostatecznie dojechał na piątym miejscu. Jak na 44-letniego kierowce od trzech lat na emeryturze od rajdów WRC więcej niż przyzwoity wynik.

Rajd Meksyku kompletnie nie wyszedł ekipie Toyoty, ale na osłodę Ott Tanak wygrał Power Stage i do domu pojedzie bogatszy o pięć punktów.

Cykl WRC wraca na początku kwietnia do Europy, gdzie kierowcy będą się mierzyć w Rajdzie Korsyki (5–8 kwietnia).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.