Na torze La Conca we Włoszech, gdzie odbyły się tegoroczne kartingowe mistrzostwa świata, Kosmic Kart - zespół Karola Basza - zaczął spokojnie, choć cały czas plasował się w czołówce. Siódme miejsce w czasówce nie było idealne, jednak na tym etapie weekendu ważniejsze od wyników było znalezienie optymalnych ustawień gokarta.
Jak się później okazało, włoska ekipa idealnie wykonała swoją pracę, gdyż od soboty zaczął się festiwal jazdy kierowcy w granatowym kombinezonie. Basz dzielił i rządził na torze i podczas trzech sobotnich wyścigów kwalifikacyjnych tylko w jednym nie odniósł zwycięstwa, dojeżdżając na trzecim miejscu.
Kolejna wygrana w niedzielę rano dała mu pierwsze pole startowe do prefinału, którego Basz nie zmarnował i prowadził od startu do mety, szybko oddalając się od rywali i kontrolując przebieg rywalizacji. Najważniejszy dla losów tytułu był jednak finał, gdzie co prawda po starcie Karol znalazł się na drugim miejscu, jednak kilka chwil później odzyskał pozycję lidera i znów odjechał od rywali, którzy zamiast walką o zwycięstwo musieli zająć się dzieleniem pozostałych pozycji na podium. Drugi na mecie Jordon Lennox-Lamb stracił blisko 3,2 sekundy do Basza. Czołową trójkę uzupełnił Nicklas Nielsen.
Sukces Karola Basza jest nie tylko pierwszym polskim mistrzostwem świata w kartingu, ale także pierwszym na torze wyścigowym, gdyż żadna z serii, w której dotychczas triumfowali nasi zawodnicy, nie miała rangi mistrzostw świata przyznawanej przez Międzynarodową Federacją Samochodową.
- Nie wiem, co powiedzieć. Przez lata pracowałem na ten sukces i chyba jeszcze do mnie nie dotarło to, co się stało - powiedział Karol Basz po zawodach we Włoszech.
- To był szalony weekend. W czwartek i piątek ciężko pracowaliśmy nad ustawieniami gokarta, co bardzo się opłaciło. Ekipa wykonała fantastyczną robotę i od soboty rano jechało mi się po prostu jak w bajce. Gokart prowadził się niewiarygodnie dobrze, a nasze tempo było poza zasięgiem rywali. Tylko na starcie finału zaliczyłem drobne potknięcie, kiedy spadłem na drugie miejsce, jednak później udało się odzyskać prowadzenie i sięgnąć po długo wyczekiwane mistrzostwo. Wszystko poszło po naszej myśli, czego efektem jest ten sukces. Dziękuję wszystkim fanom za wsparcie, zwłaszcza wtedy, kiedy nie wszystko układało się tak jak powinno oraz oczywiście moim partnerom - firmie Cronic, właścicielowi sklepu RallyShop.pl, ilmio, Olsh Coaching, R8 Motorsport, Euro Part oraz Minardi. Bez was ten sukces nie byłby możliwy - zakończył szczęśliwy po sukcesie Basz.
Basz to najzdolniejszy polski kierowca kartingowy i wielka nadzieja polskich sportów motorowych. Do gokarta wsiadł w wieku ośmiu lat. Razem z tatą Rafałem przyjechali przypadkowo na Motodrom przy ul. św. Wawrzyńca. Tam spotkał się z Kubicą, wtedy gwiazdą kartingu i zawodnikiem bardziej znanym za granicą niż w Polsce. Starszy o siedem lat Robert udzielił kilku lekcji Karolowi, który podjął współpracę z wieloletnim mechanikiem Kubicy Jerzym Wroną.
W wieku 10 lat Basz zrobił licencję kartingową, która umożliwiła mu start w profesjonalnych zawodach. Ścigał się w barwach krakowskiego UKSM Krak Kart, a od 2004 roku jest zawodnikiem Automobilklubu Wielkopolskiego z Poznania. Pierwsze starty zaliczył w 2001 r. Po rocznej przerwie wrócił na tor i od razu zdobył tytuł wicemistrza Polski kadetów. Rok później był już bezkonkurencyjny.
Robert Lewandowski miał okazję pośmigać sportowymi autami na torze [ZDJĘCIA]