Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy
Przed startem wyścigu o GP USA działo się więcej niż na torze - najpierw okazało się, że w Austin nie wystartują ekipy Caterhama i Marussi (problemy finansowe), z tego samego powodu bojkotem groziły też kolejne trzy teamy, które nie są zadowolone z ogromnych dysproporcji pomiędzy zespołami. Ostatecznie Force India, Sauber i Lotus w komplecie stanęły do walki. Sporo zamieszania było także wokół Sebastiana Vettela, który przez zużycie pięciu silników musiał startować do wyścigu z alei serwisowej. Przez chwilę mówiło się, że Niemiec może zrezygnować z kwalifikacji, Red Bull nie zdecydował się jednak na taki ruch. Do GP USA przystąpiło 18 bolidów.
Na starcie niewiele się działo - Nico Rosberg obronił pierwsze miejsce, startujący z brudnej strony toru Hamilton nie miał szans na atak, tylko Massa wskoczył przed trzeciego w kwalifikacjach Bottasa. Już na drugim okrążeniu doszło do neutralizacji - sprawcą całego zamieszania był Sergio Perez z Sabuera, który lekko uderzył w Raikkonena, mocniej w bolid Sutila. Fin przetrwał tę kolizję, ale Meksykanin i Niemiec skończyli wyścig już po niecałych dwóch minutach. Po wznowieniu kolejność znowu się nie zmieniła, jednak część kierowców zdążyła zmienić opony - w ten sposób rozpoczęła się walka na strategie.
Hamilton czaił się za plecami Rosberga do 24. okrążenia. Wtedy Niemiec lekko się zagapił i dał rywalowi wcisnąć się po wewnętrznej. Ryzykowny manewr Brytyjczyka się opłacił - do końca wyścigu spokojnie powiększał przewagę i bez stresu dojechał do mety na pierwszej pozycji. Ostatni raz Hamilton nie stanął na najwyższym stopniu podium w Belgii. To właśnie na torze w Spa doszło do pamiętnego incydentu z Rosbergiem. Od tej pory Brytyjczyk nieprzerwanie wygrywa.
Na dwa wyścigi przed końcem jego przewaga nad rywalem wzrosła do 24 punktów. Już dziś wiemy jednak, że walka o tytuł rozegra się podczas ostatniego sezonu w Abu Zabi, gdzie do zdobycia jest podwójna pula punktowa. Dla Hamiltona było to 10. w sezonie i 32. w karierze zwycięstwo.
Daniel Ricciardo kolejny raz potwierdził, że to on obok Hamiltona i Rosberga jest najjaśniejszą postacią sezonu . Australijczyk wprawdzie zepsuł start i spadł na szóste miejsce, w trakcie wyścigu konsekwentnie odrabiał jednak straty. Na 33. okrążeniu wykorzystał wolniejszy pit-stop Massy i wskoczył na trzecią lokatę. Brazylijczyk ścigał się do końca, ale ostatecznie musi zadowolić się czwartym miejscem. Startujący z alei serwisowej Vettel po serii wyprzedzeń w końcówce (Niemiec ograł Grosjeana, Buttona, Maldonado, Vergne'a i Magnussena) ostatecznie skończył na dobrej, siódmej pozycji.
Kolejny wyścig o GP Brazylii na torze Interlagos już za tydzień. Kończące sezon GP Abu Zabi odbędzie się 23 listopada. Relacje na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE
Pierwsza dziesiątka GP USA: