25-letni Jules Bianchi miał wypadek podczas niedzielnego GP Japonii na torze Suzuka. Kierowca zespołu Marussia na mokrym torze stracił panowanie nad bolidem i zderzył się z dźwigiem usuwającym z toru rozbity wcześniej samochód Adriana Sutila.
Kierowca stracił przytomność. Został przewieziony do szpitala i szybko trafił na stół operacyjny. Doznał poważnego urazu głowy, przeszedł operację usunięcia krwiaka mózgu, ale nadal walczy o życie. Ciągle nie ma oficjalnego komunikatu o stanie zdrowia kierowcy, a w mediach pojawiają się sprzeczne doniesienia.
- Wszelkie informacje na temat stanu zdrowia Julesa Bianchiego zostaną podane, gdy lekarze z Mie General Medical Centre z Yokkaichi uznają za stosowne i z uszanowaniem zdania rodziny kierowcy. Troska o rodzinę Julesa jest dla nas w tej chwili priorytetem - czytamy w oświadczeniu zespołu Marussia wydanym w poniedziałek rano polskiego czasu.
W szpitalu czuwają przedstawiciele zespołu Marussia, a także Ferrari, które wspierało rozwój młodzieżowej kariery Francuza. Do Japonii podróżuje też rodzina kierowcy.