Rajd Polski. Jak naprawić auto WRC w 45 minut

Co można wymienić w aucie rajdowym w trzy kwadranse? Dosłownie wszystko. - Amortyzatory, zawieszenie przednie i tylne, skrzynię biegów - kulisy pracy mechaników zdradza Artur Wroński, szef mechaników walczącego o zwycięstwo w 71. Lotos Rajdzie Polski Andreasa Mikkelsena, kierowcy Volkswagena Polo WRC.

Na dobry wynik na trasie pracuje nie tylko kierowca i jego pilot, ale też cały sztab mechaników. Wroński w Volkswagenie odpowiada za auto Mikkelsena. 38-letni Polak, który przygodę z rajdowym serwisem zaczynał w zespole Roberta Herby, od wielu lat jest pracownikiem Volkswagen Motorsport. Obecnie jest szefem mechaników odpowiedzialnych za auto Norwega, czwartego kierowcy mistrzostw świata, który w 71. Lotos Rajdzie Polskim walczy o zwycięstwo.

Ile procent sukcesu zespołu to efekt pracy mechaników? - Tego nie wolno tak określać. Jesteśmy drużyną i każdy pracuje na wspólny sukces. Jeśli któryś z elementów zawiedzie, to wszyscy tracą. Nie da się powiedzieć, co jest najważniejsze - mówi Wroński.

Na trasie rajdu mechanicy do auta się nie dotykają, kierowcy w przypadku awarii są zdani na siebie, swoje umiejętności i części zapasowe, które mają w aucie. A mechanicy? Gdy auta są na trasie, monitorują ich postępy, zbierają informacje o tym, co się dzieje z autem i przygotowują potrzebne części zamienne, które będą potrzebne podczas serwisu. Bo wtedy czasu na szukanie śrubek, amortyzatorów czy filtrów już nie ma. To naprawdę walka z czasem, a każda minuta spędzona w serwisie ponad limit to kara czasowa dla kierowcy.

W piątek wieczorem mechanicy na naprawę rajdowych aut mieli 43 minuty. Już na dwie godziny przed wjazdem auta do parku serwisowego zaczyna się przygotowanie stanowiska. Mechanicy znoszą swoje narzędzia, części zamienne, omawiają, co będzie do zrobienia, sprzątają. Gorąco robi się na kilka minut przed pojawieniem auta, wszyscy w napięciu oczekują na rozpoczęcie serwisu i ostatnie wrażenia kierowcy i pilota.

Sędziowie mówią: start

Nie zaczynają naprawy jednak od razu, gdy auto wjedzie pod namiot. Muszą czekać na wyznaczoną przez sędziów porę. Po piątkowym etapie Mikkelsen pojawił się w warsztacie o godz. 22.32, a start serwisu wyznaczono na godz. 22.45. Norweg wysiadł z auta, wymienił się uwagami o aucie z Wrońskim, a mechanicy jeszcze raz dokładnie obejrzeli samochód, pobiegli po kolejne części. Na serwis mieli 43 minuty, w ostatnich sekundach zanim ruszył stoper, byli w gotowości niczym Usain Bolt przed biegiem na 100 metrów.

- Przez ten czas jesteśmy w aucie w stanie wymienić wszystko, nawet skrzynię biegów. W zasadzie nie ma rzeczy, której nie da się zrobić. Zwłaszcza na takim rajdzie jak Rajd Polski, który auta bardzo nie niszczy - tłumaczy Wroński. To co normalnym mechanikom zajmuje długie godziny, oni są w stanie wykonać w kilka minut. Wymiana skrzyni biegów? Kwadrans. Amortyzatory? Wystarczą cztery minuty. Samochód znają na wylot, niektóre rzeczy robią bez patrzenia i błyskawicznie.

Pół godziny też by wystarczyło

Punkt 22.45 mechanicy zabrali się do pracy. Już po trzech minutach auto było podniesione do góry, nie miało kół, miało pozdejmowane panele podwozia, przedni zderzak, a mechanicy pod wodzą Wrońskiego zajmowali się silnikiem i zawieszeniem. Czyścili filtry, ustawiali amortyzatory, wymieniali stabilizatory oraz sprzątali w aucie. Ogromny odkurzacz wyssał cały piach i kurz z wnętrza.

Mnóstwo pracy, ale czwórce mechaników idzie to bardzo sprawnie, wzrok od nich oderwać nie sposób. Wyścigowi z czasem przyglądają się dziesiątki kibiców, którzy z wypiekami na twarzy oglądają odkręcanie kół, wymianę sprężyn czy czyszczenie szyb.

Po półgodzinie zaczęła się już tylko kosmetyka. Założono koła, oczyszczono nadwozie auta z pyłu i brudu tak dokładnie, że wyglądało jakby zjechało prosto z taśmy produkcyjnej. Absolutna magia. W nieco ponad 35 minut, czyli osiem minut przed czasem. Na noc samochód odjechał do parku maszyn.

Więcej o:
Copyright © Agora SA