Dyrektor Rajdu Polski: Zrobiliśmy wszystko, by uniknąć sytuacji sprzed roku

- Poprawiliśmy stan dróg dojazdowych do parku serwisowego i zadbaliśmy o nawierzchnię na odcinkach specjalnych - mówi Jarosław Noworól, dyrektor Lotos 71. Rajdu Polski

Lotos 71. Rajd Polski po pięcioletniej przerwie wraca do kalendarza Rajdowych Mistrzostw Świata. Przez trzy dni (26-29 czerwca) areną zmagań najlepszych kierowców będą szutrowe trasy w okolicy Mikołajek i litewskich Druskiennik.

Rozmowa z Jarosławem Noworólem

Waldemar Bargiel: Który odcinek specjalny w 71. Rajdzie Polski zapowiada się najciekawiej?

Jarosław Noworól, dyrektor Rajdu Polski: Wytypowałbym dwie takie trasy. Pierwsza z nich to OS Gołdap, który w tym roku zadebiutuje w tej imprezie. Jest dość długi, ponieważ liczy aż 35 kilometrów. Czasy, które kierowcy na nim uzyskają, będą decydujące dla klasyfikacji generalnej. W sobotę wszyscy uczestnicy przejadą po nim dwukrotnie. Kolejnym ciekawym odcinkiem jest OS Baranowo. To ostatni etap rajdu, który określany jest jako "power stage". Oznacza to, że za zwycięstwo na nim można otrzymać dodatkowe punkty do klasyfikacji mistrzostw świata. Mimo że po wcześniej przejechanych 23 turach różnice czasowe między załogami będą już nie do zniwelowania, to i tak wszyscy będą musieli walczyć na całego.

Kibice kochają rajdy przede wszystkim ze względu na widowiskowe hopy, na których auta fruną w powietrzu po kilkanaście metrów. W tym roku takich miejsc na trasie nie zabraknie.

- Na Mazurach jest wiele pagórków, a tuż przed nimi kierowcy zazwyczaj obierają najwyższą prędkość. Traci się wówczas przyczepność z podłożem i całym samochodem wylatuje się w powietrze. Największa hopa znajduje się na wspomnianym odcinku pod Gołdapią.

Kto będzie największym faworytem Rajdu Polski?

- W tym roku niedościgniona jest ekipa Volkswagena. Do tej pory odbyło się sześć rajdów zaliczanych do mistrzostw świata, spośród których cztery wygrał Sebastian Ogier, a dwa Jari-Matti Latvala. Trzeci zawodnik tego teamu Andreas Mikkelsen także zajmuje miejsca blisko czołówki. Dlatego uważam, że losy zwycięstwa rozstrzygną się między Ogierem a Latvalą.

Tegoroczne zawody po raz pierwszy w historii odbędą się zarówno w Polsce, jak i na Litwie. To zdecydowanie trudniejsze przedsięwzięcie pod względem logistycznym.

- Organizacja imprezy w dwóch państwach nie była zależna od nas. Takie wytyczne postawiła nam Światowa Federacja Sportów Samochodowych [FIA- red.]. Musieliśmy się po prostu do tego dostosować. Kontrolujemy to, co się dzieje na Litwie, ale to nasi koledzy z zagranicy w pełni odpowiadają za przeprowadzenie swoich oesów.

Jako organizatorzy musicie także śledzić prognozy pogody. Rok temu po niekończących się ulewach park serwisowy w Mikołajkach tonął w błocie, a trasy były niemal nieprzejezdne...

- Niestety, nie mamy wpływu na warunki atmosferyczne (śmiech). Mimo to na bieżąco śledzę prognozy. Zrobiliśmy wszystko, by uniknąć sytuacji sprzed roku. Poprawiliśmy stan dróg dojazdowych do parku serwisowego. Zadbaliśmy także o nawierzchnię na odcinkach specjalnych. Nowe trasy na północy województwa warmińsko-mazurskiego są dużo lepsze jakościowo niż te w okolicach Mikołajek, ponieważ nie ma tam aż tak dużo piasku.

Polacy z pewnością będą trzymali kciuki za swoich rodaków. W autach WRC o największej mocy zobaczymy ich trzech...

- Oprócz Roberta Kubicy będą to Krzysztof Hołowczyc oraz Michał Sołowow. Będę trzymać za nich kciuki, ale jestem realistą. Jak już wspomniałem, moim zdaniem zwycięzcą Rajdu Polski zostanie któryś z kierowców Volkswagena.

Kto jednak lepiej może znać mazurskie szutry niż pochodzący z Olsztyna Krzysztof Hołowczyc?

- Co by nie mówić, Krzysztof jest zawodnikiem miejscowym i po większości tych odcinków kiedyś już jeździł. Od wielu lat startuje na trasach Warmii i Mazur. Wszyscy wiemy, że w tym regionie odbywają się także inne szutrowe rajdy.

Wspomniany przez pana Fin Latvala podchodzi do Rajdu Polski bardzo poważnie. Już na kilka tygodni przed startem trenował na trasach pod Mikołajkami.

- Wcześniej swoje umiejętności testowali tu kierowcy Hyundaia. Także Ogier, jak i Latvala czy Mikkelsen mieli dni przeznaczone do zapoznania się z tutejszą nawierzchnią. Z kolei w okolicach Orzysza swoje samochody przygotowuje Citroen.

Pewne jest jedno. Rajdowych fanów nie zabraknie, bo prognozy przewidują przyjazd nawet 100 tys. kibiców. Lokalni hotelarze oraz sprzedawcy mogą zacierać ręce.

- W tej chwili nie jesteśmy w stanie określić liczby fanów, którzy przyjadą na Rajd Polski. Miejsca noclegowe w okolicach Mikołajek od dawna są jednak wykupione. Przypominam jednak, że impreza odbędzie się w aż sześciu powiatach i wszyscy powinni na tym zyskać.

Kierowcy na trasach będą rozwijali duże prędkości, a wokół siebie będą mieli tysiące widzów. Jak zatem zadbać o ich bezpieczeństwo?

- Na trasie każdego odcinka specjalnego będą wyznaczone punkty widokowe dla kibiców, do których prowadzić będzie jedna droga dojazdowa. Będzie tam także można coś zjeść. Wszystkie pozostałe będą pozamykane. Dlatego przed wyruszeniem na trasy zapraszam na stronę internetową rajdpolski.pl, gdzie znajduje się wiele cennych dla widzów wskazówek. Z tego miejsca chciałbym też zaapelować do kibiców o zachowanie ostrożności i zdrowy rozsądek. Należy pilnować dzieci oraz siebie samego. Bez wątpienia najgorszym wrogiem przy tego typu imprezach jest alkohol.

Nie ma wątpliwości, że największym magnesem dla kibiców będzie udział Roberta Kubicy. W zeszłym roku nie ukończył on Rajdu Polski, ale teraz ,bogatszy o doświadczenie, może namieszać w planach najlepszym...

- Moim zdaniem aktualnym celem Roberta Kubicy jest dojechanie do mety. Zarówno jego sponsorom, jak i sympatykom sportów motorowych zależy na tym, żeby ukończył rajd. Uważam, że dla niego to także najważniejszy cel, nawet kosztem osiągniętego wyniku. Kubica jest specjalistą od rajdów asfaltowych, a szutrowej nawierzchni cały czas się uczy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.