Wyspa Św. Michała położona 2000 kilometrów od najbardziej wysuniętego na zachód punktu kontynentalnej Europy - to tutaj w czwartek rano załogi rozpoczęły zmagania w 49. edycji Rajdu Azorów.
Kajetanowicz i Baran wyjechali na trasę jako trzecia załoga i udało im się wykręcić trzeci czas.Wyprzedzili m.in. Kevina Abbringa czy Vasiliya Gryazina. Dzięki temu rezultatowi Kajetan jako trzeci z całej stawki będzie wybierać pozycję startową do pierwszej pętli rajdu rozpoczynającej się już w czwartek po południu.
Po udanym przejeździe Kajetanowicz powiedział: - Pogoda na Azorach to prawdziwa ruletka. Podczas pierwszego dnia zapoznania z trasą aura była przepiękna, natomiast drugi dzień przyniósł zmiany tak gwałtowne jak w kalejdoskopie. Muszę przyznać, że trasa wytyczona przez organizatora to najpiękniejsze odcinki, jakie kiedykolwiek jechałem.
- Azorskie szutry są zupełnie inne od tych, na których ścigaliśmy się w Grecji. Mają fakturę pumeksu i są bardzo ostre. Gdy tylko zaczyna padać, to ten szuter zamienia się w śliskie i praktycznie nieprzyczepne błoto. Miałem wrażenie, że czasem bardziej "pływamy", a nie jedziemy. Przed nami bardzo wymagający, ale na pewno przepiękny rajd - dodał Polak.
Jego pilot Maciej Baran dodał: - Odcinki są zróżnicowane, jeśli chodzi o rytm. Większość to bardzo kręte i niesamowicie wąskie partie, ale niektóre fragmenty są dużo szybsze. Na długich oesach charakter nawierzchni zmienia się kilkukrotnie, a do tego trudność stanowi nieprzewidywalność opadów. Słynny oes Sete Cidades, którego trasa prowadzi wokół krateru wulkanu, to absolutny majstersztyk, coś niesamowitego.