Wypadki się zdarzają, Robert Kubica jedzie dalej

Początek przygody z rajdami był dla Roberta Kubicy trudny, ale wystarczyło pół roku, by uzyskał najlepszy polski wynik w rajdowych mistrzostwach świata kierowców. Dziś jego wycofanie się z zawodów jest przykrym incydentem, nie regułą.

Podczas Rajdu Polski Kubica jechał asekuracyjnie i nie zamierzał podejmować ryzyka. Podkreślał, że zależy mu na zbieraniu doświadczeń, i rajd rzeczywiście mu ich dostarczył. W ekstremalnych warunkach pogodowych i przy niesprzyjającym jego citroenowi profilu trasy Kubica pierwszego dnia przegrywał tylko z doświadczonym Bryanem Bouffierem, trzykrotnym mistrzem Polski. Na siódmym odcinku trafił na kamień na rozjeżdżonej przez innych kierowców trasie. Po urwaniu koła i awarii silnika musiał wycofać się zawodów.

To pierwsza taka sytuacja od połowy maja, gdy z powodu awarii układu paliwowego nie ukończył Rajdu Korsyki (mistrzostwa Europy, ERC, których częścią był również Rajd Polski). Od tamtej pory zaliczył cztery starty w mistrzostwach świata. Trzy razy wygrywał klasyfikację WRC-2 (samochody zbliżone do seryjnych, napęd na cztery koła, turbodoładowanie), raz był drugi. W Rajdzie Niemiec zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, co jest najlepszym polskim wynikiem w historii mistrzostw świata kierowców. W mistrzostwach świata WRC-2 Kubica zajmuje drugie miejsce, ale wyprzedzający go Katarczyk Abdulaziz al-Kuwari zaliczył o jeden start więcej.

Kraksy w Rallye du Var, Rajdzie Wysp Kanaryjskich czy Rajdzie Azorów okazały się tylko trudną do uniknięcia nauką. Dziewięciokrotny mistrz świata Sébastien Loeb nie ukończył dwóch ze swoich pierwszych czterech startów w mistrzostwach świata, podobnie Mikko Hirvonen, główny rywal Francuza w ostatnich latach.

- Trasy WRC to najtrudniejsze odcinki na świecie. Każda ma unikalną charakterystykę. Trzeba czasu, by wyczuć, jak sobie z nimi radzić. Gdy po raz pierwszy przyjechałem na Rajd Szwecji, byłem przerażony. Już na zapoznaniu nie mogłem odpowiednio szybko opisać trasy. Nie miałem doświadczenia i wszystko wydawało mi się bardzo skomplikowane - mówi Sport.pl Michał Kościuszko (Lotos Rally Team), kierowca od kilku lat regularnie startujący w mistrzostwach świata.

Pierwsze punkty w WRC Loeb zdobył w swoim 13. rajdzie, Hirvonen potrzebował na to dziewięciu startów. Kubicy udało się w trzecim podejściu. Najbardziej spektakularny debiut w ostatnich latach zaliczył uznawany za następcę Loeba Sébastien Ogier. - Zdobył punkt w swoim debiucie w WRC, nikt wtedy o nim nie słyszał, nikt na niego nie stawiał, a pojechał wspaniale - mówi Kościuszko.

Oczywiście trudno porównywać ich początki z Kubicą. Francuzi i Fin od początku kariery przygotowywali się do startów w rajdach. Przejechali mnóstwo kilometrów, zanim dostali szansę w mistrzostwach świata. Ale był w WRC kierowca o CV podobnym do Polaka. Kimi Räikkönen zawiesił karierę w Formule 1, pojechał w 21 rajdach, ukończył 14 z nich, nigdy nie wspiął się powyżej piątego miejsca. W swoim ostatnim sezonie jeździł tym samym citroenem DS3, który po modyfikacji trafił w ręce Kubicy.

Poza autem ich starty jednak niewiele łączy. Fin nie lubił ślęczeć nad opisem trasy; Kubica potrafi godzinami oglądać nagrania z poprzednich lat, by lepiej przygotować się do nieznanych odcinków. - Räikkönen był szybki na samym początku, potem nie rozwinął się tak, jak chciał - mówił w maju Loeb. - Robert traktuje rajdy poważnie. Pracuje nad rozwojem i jestem pewien, że jeśli się do tego przyłoży, będzie szybki.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.