IndyCar. Tragedia na torze, supergwiazda Dan Wheldon nie żyje

Do okropnej tragedii doszło w niedzielę w Las Vegas podczas finałowego wyścigu najpopularniejszej serii wyścigowej w Ameryce - IndyCar. Wielka gwiazda, dwukrotny zwycięzca prestiżowego Indianapolis 500, Dan Wheldon zmarł w wyniku odniesionych w makabrycznym karambolu obrażeń.

Najmocniejsze poglądy na Facebook.com/Sportpl ?

"Duże prędkości. Jeśli już coś się wydarzy na torze, to efekt jest tragiczny"

33-letni Wheldon był jednym z 15 kierowców, którzy ucierpieli w wypadku na 12. okrążeniu wyścigu. Gwiazdor serii zmarł, mimo szybkiej interwencji obsługi medycznej i natychmiastowego przetransportowania śmigłowcem do Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Las Vegas.

Kolejnych trzech kierowców - Willa Powera, Pippę Mann oraz JR Hildebranda - przewieziono do szpitala karetką, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jedenastu pozostałych uczestników tragicznych zdarzeń opatrzono w zlokalizowanym na torze punkcie medycznym.

- Seria IndyCar jest pogrążona w żałobie. Informujemy, że Dan Wheldon zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Nasze myśli i modlitwy są z jego rodziną - powiedział szef serii Randy Bernard.

Zobacz tragiczny wypadek w Las Vegas - WIDEO

Ameryka i cały świat sportów motorowych są w szoku. To był najtragiczniejszy wypadek w wyścigach samochodowych od lat, komentatorom brakowało słów, by opisać to makabryczne zdarzenie. Wszystko zaczęło się na drugim zakręcie, który jeden z kierowców pokonywał zbyt szeroko i zahaczył o koło rywala. Prędkość w tym miejscu była ogromna, samochody jechały ponad 300 km/h, zawodnicy nie mieli szans na ominięcie postawionych w poprzek bolidów. Działy się sceny dantejskie - auta wpadały na siebie, wystrzeliwały w górę, zapalały się i z hukiem spadały na ziemię.

- Jeden błąd może wyrzucić z wyścigu 15 kierowców i to się właśnie stało. Nie widziałem czegoś takiego w całej mojej karierze - relacjonował Brazylijczyk Tony Kanaan.

- To niesamowicie smutne, chociaż wiemy, że to część sportu. Samochody są coraz bezpieczniejsze, tory są coraz bezpieczniejsze, dlatego takie coś, na szczęście, dawno już nie miało miejsca. Wiedzieliśmy, że to może się kiedyś wydarzyć, ale mimo wszystko to strasznie przygnębiające - mówił Hiszpan Oriol Servia.

Makabryczny wypadek w zawodach IndyCar [ZDJĘCIA]

 

Wheldon zginął, bo jego samochód wyleciał w powietrze, przeleciał nad kilkoma innymi i zahaczył o okalający tor płot. Brytyjczyk nie miał szans na przeżycie, służby medyczne, które wyciągały go z wraku, musiały odsłonić się kotarą od widzów - tak makabrycznie wyglądało ciało zawodnika.

- Widziałem, że w ciągu pięciu okrążeń ludzie zaczęli robić szalone rzeczy. Uwielbiam ostrą jazdę, ale to nie to, o co mi chodzi. Jeden mały błąd któregoś z kierowców... w tej chwili nie mam nic do powiedzenia, jestem przytłoczony. Minutę wcześniej żartujesz z kimś, a po chwili już go nie ma - powiedział załamany Dario Franchitti, który uniknął wypadku i po raz trzeci z rzędu zdobył tytuł mistrza IndyCar. Wyścig w Las Vegas został przerwany po karambolu, a kierowcy oddali zmarłemu hołd, pokonując pięć okrążeń honorowych. Niektórzy z nich płakali, przytulali się, wspierali wzajemnie - stracili przecież przyjaciela, człowieka, który od lat był jednym z czołowych kierowców.

- Cóż powiedzieć? Będzie nam go brakować. To trochę tak, jakby dziś umarła seria IndyCar - stwierdził szef jednego z zespołów Chip Ganassi, u którego niegdyś ścigał się Wheldon.

Głos wsparcia popłynął też ze strony brytyjskich gwiazd Formuły 1.

- To ogromna strata, był niezwykle utalentowany. Moje serce jest teraz z jego rodziną i przyjaciółmi, to dla nich bardzo trudny czas - powiedział kierowca McLarena Lewis Hamilton.

- Mam tyle dobrych wspomnień związanych z jeżdżeniem z Danem. Straciliśmy legendę naszego sportu, ale także świetnego faceta. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co teraz przechodzi jego rodzina. Wszystkie moje myśli są z nimi - napisał na twitterze Jenson Button, partner Hamiltona z zespołu.

To pierwszy śmiertelny wypadek w trakcie wyścigu północnoamerykańskich mistrzostw IndyCar. Z kolei na południu, w 2006 roku podczas testów przed Grand Prix Miami zginął Amerykanin Paul Dana.

Śmierć zamiast 5 milionów

Wyścig w Las Vegas był pierwszym startem Wheldona od maja tego roku, kiedy to po raz drugi wygrał prestiżowy Indianapolis 500. Brytyjczyk nie miał więc szans na mistrzostwo, ale walczył o bardzo duże pieniądze. Szefostwo IndyCar zaoferowało mu aż 5 milionów dolarów, jeśli zdołałby wygrać, ruszając z ostatniego pola startowego.

Zginął mistrz

Dan Wheldon to zawodnik niezwykle popularny w Ameryce. W 2005 roku wywalczył mistrzostwo masowo oglądanej serii IndyCar, łącznie triumfował w szesnastu wyścigach, w tym dwa razy w Indianapolis 500. Czterokrotnie kończył klasyfikację generalną serii na drugim miejscu, w poprzednim sezonie zajął dziewiąte miejsce.

Urodził się 22 czerwca 1978 roku w Emberton, zginął 16 października 2011 roku w Las Vegas. Zostawił żonę i dwójkę dzieci.

Więcej o:
Copyright © Agora SA