Choć Formuła E cały czas walczy o międzynarodowego fana, zainteresowanie wyścigami jednoosobowych samochodów napędzanych silnikami elektrycznymi wciąż nie może przebić się do czołówki serii wyścigowych na świecie. W rywalizacji z innymi cyklami mistrzostw pomagają jej jednak kierowcy, którzy w niektórych wyścigach potrafią dokonać niemożliwego.
Jednym z tego przykładów był manewr Antonio Felixa da Costy, który przyniósł mu triumf w weekendowym GP Kapsztadu. Na torze położonym przy brzegu Oceanu Atlantyckiego Portugalczyk rywalizował o triumf ze znanym ze startów w Formule 1 Jeanem-Erikiem Vergne, nie dając rywalowi wytchnienia do ostatnich metrów wyścigu.
Ostatecznie na finałowym, trzydziestym okrążeniu, mistrz świata Formuły E z sezonu 2019/2020 dokonał niemożliwego. Na zwężającym się łuku przed zakrętem numer siedem, kierowca zespołu Porsche zdecydował się na atak po zewnętrznej, który wszyscy kibice określili jako niezwykle szalony.
Portugalczyk przyspieszył bowiem w miejscu, gdzie razem z rywalem jechał pełnym gazem. Jednocześnie nitka toru coraz mocniej skręcała w prawo, a po krótkim hamowaniu kierowców czekał ostry lewy zakręt z daleko do wewnętrznej wysuniętym wierzchołkiem. Tym samym cały manewr nie tylko był niezwykle trudny. Jakikolwiek błąd da Costy mógł doprowadzić do wypadku, w którym ucierpiałby także Vergne.
W sumie Antonio Felix da Costa na prowadzeniu spędził kilkadziesiąt sekund. Po kilku mniejszych atakach Vergne Portugalczykowi udało się dowieźć zwycięstwo do mety, co pozwoliło mu zdobyć bardzo ważne 25 punktów do klasyfikacji generalnej.
W tym momencie na czele mistrzostw świata Formuły E nadal znajduje się Pascal Wehrlein, który nie ukończył ścigania w RPA, z dorobkiem 80 oczek. Da Costa zdołał awansować na czwarte miejsce, mając na koncie 46 oczek.
Do zakończenia sezonu Formuły E pozostało jeszcze 11 wyścigów. Następny z nich odbędzie się 25 marca w brazylijskim Sao Paulo. Później na kierowców czeka ściganie w Berlinie, Monako, Dżakarcie, Portland, Rzymie i Londynie.