Alonso od kilku lat powtarza, że jego marzeniem i celem jest zdobycie potrójnej korony w motorsporcie. Na nią składają się wygrane w GP Monako w F1, legendarnym wyścigu Indy500 w USA oraz triumf w 24 godzinach Le Mans. Jedną trzecią roboty Hiszpan miał już dawno wykonaną - na drogach w Monako zwyciężał w 2006 i 2007 roku. Przed rokiem próbował swoich sił w Indy500, ale awaria auta odebrała mu szansę na triumf. W tym roku postawił na wyścigi długodystansowe.
Alonso łączy starty w WEC z jazdą w F1, a tym samym będzie najbardziej zapracowanym kierowcą wyścigowym na szczycie motorsportu. Do 21 startów w F1 musi doliczyć pięć wyścigów WEC, a warto pamiętać o tym, że rok zaczął od startu w amerykańskiej Daytonie (wyścig 24-godzinny). A do tego niezliczone godziny testów na torze i w symulatorze. Istny maraton.
Hiszpan jest kierowcą jedynego fabrycznego zespołu w najwyższej klasie LMP1, czyli Toyota Gazoo Racing. Za partnerów w swoim aucie ma znanych z F1 Kazukiego Nakajimę oraz Sebastiena Buemiego. W sobotę po raz pierwszy ścigał się w ramach WEC. Tzw. supersezon tego cyku otwierał sześciogodzinny wyścig na dobrze mu znanym z F1 torze Spa-Francorchamps.
Toyota z numerem 8, bo tym autem jeździ Alonso, ruszał z pierwszego pola startowego po tym, jak po kwalifikacjach siostrzane auto (prowadzą je Mike Conway, Kamui Kobayashi i Jose Maria Lopez) zostało zdyskwalifikowane za nieprawidłowości w związku z systemem paliwowym.
Pierwszą zmianę zaczynał Buemi, który obronił prowadzenie przed napierającymi autami zespołu Rebelliona. Po 34. okrążeniach przekazał auto w ręce Alonso, który bez problemów pokonał 39 okrążeń, a po nim do auta wskoczył Nakajima. Japończyk miał problemy z pasami, obrócił się w jednym z zakrętów, ale zespół miał na tyle duże prowadzenie, że pozycji nie stracił. Alonso wrócił za kierownicę na 113. okrążeniu i jechał do końca wyścigu. Zespół pozwolił mu dowieźć zwycięstwo do końca.
Na drugim miejscu dojechała Toyota z numerem 7., która linię mety przekroczyła o zaledwie 1,444 sekundy za Alonso, ale mowy o wyprzedzeniu Hiszpana nie było. Na najniższym stopniu podium dojechał Rebellion z numerem "1" prowadzony przez trio Andre Lotterer, Neel Jani i Bruno Senna, ale po wyścigu został zdyskwalifikowany za złamanie regulaminu technicznego. Na trzecie miejsce wskoczyło drugie auto tego zespołu, które prowadzili Gustavo Menezes, Thomas Laurent oraz Mathias Beche.
W klasie LMP2 triumfował zespół G-Drive Racing (Jean-Eric Vergne, Roman Runsinov i Andrea Pizzitola), w klasie GTE Pro najszybsza była załoga Forda GT (Olivier Pla, Stefan Mucke,) Billy Johnson, a klasę GTE Am wygrało trio Pedro Lamy, Paul Dalla Lana, Mathias Lauda za kierownicą Astona Martina Vantage.
Po raz ostatni w poważnym motorsporcie Fernando Alonso triumfował w 2013 roku. Wtedy wygrał GP Hiszpanii na torze Catalunya, a był wtedy kierowcą Ferrari.
-To był dobry debiut. Prowadziliśmy przez cały wyścig, a nasza przewaga nie jest tak wielka na mecie przez trzy wyjazdy samochodu bezpieczeństwa. Zespół wykonał fantastyczną pracę, dwa czołowe miejsca w kwalifikacjach i w wyścigu. Startując u boku tak doświadczonych kierowców jak Kazuki i Sebastien miałem na pewno łatwiej. To wspaniałe uczucie być znów na podium. Mówiłem chłopakom, że nie zejdę z niego do rana. Będę tu spał - zażartował Alonso.
Przed sezonem mówiło się o startach Roberta Kubicy w serii WEC. Polak nie tylko rozmawiał o dołączeniu do zespołu Manor, ale nawet dwukrotnie testował auto. W marcu ogłosił, że ze względu na dużo obowiązków jako kierowca rezerwowy Williamsa, nie będzie w stanie pogodzić rywalizacji w innej serii.
Manor był uważany za jednego pretendentów do podium w Spa, ale zespół w ogóle nie stanął do rywalizacji. Podczas treningów kierowcy pokonali tylko po jednym okrążeniu instalacyjnym, na kwalifikacje w ogóle nie wyjechali. Potem wydano komunikat, z którego dowiadujemy się, że zespół wycofał się z wyścigu w Spa z powodów kłopotów z płynnością finansową. Jeden ze sponsorów - TRS, blisko związany z chińskim gigantem energetycznym CEFC - nie wykonał przelewu. "Rozumiemy, że TRS pracuje ze swoimi sponsorami nad rozwiązaniem problemów, ale bez zabezpieczenia finansowego nie możemy wypuścić naszych aut do ścigania", czytamy w komunikacie.
Być może Kubica przeczuwał, że nie tylko terminarz będzie miał wypełniony, ale i w zespole organizacyjnie mogą być kłopoty? Dotychczasowa styczność Polaka z serią WEC to więcej zamieszania niż jazdy. W 2017 roku tuż przed startem sezonu zrezygnował z jazdy dla ekipy byKolles, która nie była w stanie przygotować auta na testy.
Podczas kwalifikacji wypadek w legendarnym zakręcie Eau Rouge miał Pietro Fittipaldi, który z ogromną prędkością przywalił w mur. Czasówka została wstrzymana, kierowcę trzeba było wycinać z auta.
Fittipaldi został przetransportowany do szpitala w Liege, gdzie przeszedł operację. Miał połamane obie nogi, ale zabieg się powiódł. Kierowca czeka jednak dwumiesięczna przerwa od ścigania. A tym samym koło nosa przejdzie mu debiut w Indy500.
W kalendarzu WEC teraz czas na główne wydarzenie całego sezonu, czyli wyścig 24 godziny Le Mans. Na torze w La Sarthe kierowcy będą rywalizować 16 i 17 czerwca. Dla Fernando Alonso będzie to środek niesamowitego maratonu wyścigowego. Tydzień wcześniej będzie rywalizował w GP Kanady w F1, a po Le Mans ma trzy weekendy z F1 z rzędu - będzie się ścigał kolejno w GP Francji, GP Austrii i GP Wielkiej Brytanii. Przed nim łącznie pięć wyścigowych weekendów.