Po werdykcie FIA: Czy zmiany w bolidzie pomogą w ogóle Robertowi Kubicy?

Protesty odrzucone. Dające przewagę dyfuzory Brawn GP, Williamsa i Toyoty są zgodne z przepisami - brzmi werdykt Trybunału Apelacyjnego w Paryżu, najwyższej władzy samochodowego sportu. A Robert Kubica ma mieć ów dyfuzor, KERS i lżejszy samochód dopiero w maju w Barcelonie - pisze z Szanghaju, gdzie odbędzie się najbliższe Grand Prix Radosław Leniarski.

W Szanghaju huczało w środę jak w ulu, bo zmordowani po podróży z Europy pracownicy dziesięciu zespołów budowali na torze siedziby przed niedzielnym Grand Prix Chin. Wieczorem dotarła do garaży wiadomość o decyzji FIA. Zaskoczenia nie było, bo i tak niewielu protestujących szefów i inżynierów wierzyło, że może być inna. Ferrari, Red Bull, Renault i BMW tylko odwołały się od identycznej decyzji sędziów sportowych, którzy tzw. podwójne dyfuzory uznali za legalne w Grand Prix Australii i potem Malezji. Czy BMW Kubicy dogoni 'gang dyfuzorów'? Marne szanse...

Mimo to prawnicy protestujących zespołów walczyli w Paryżu do końca, bo dyfuzory mogą zadecydować o tytule mistrza świata w tym roku. Jenson Button z Brawn GP - z dyfuzorem - wygrał dwa pierwsze wyścigi. Na sześć miejsc na podium w tym sezonie aż pięć zajęli kierowcy z dyfuzorem! Podobnie było w kwalifikacjach, mieli też najszybsze okrążenia podczas GP Australii i Malezji. Cztery czołowe miejsca klasyfikacji kierowców zajmują zawodnicy jeżdżący bolidami z nowymi dyfuzorami. Stare potęgi - Ferrari i McLaren - a także BMW Sauber ich nie mają. I jeżdżą wolniej.

Przypomnijmy: dyfuzor to żadna nowinka, ale trzy zespoły - Brawn, Toyota i Williams - wykorzystały luki w rewolucyjnych przepisach i rozbudowały tę część, która dziś daje nawet sekundę przewagi na jednym okrążeniu. Ich dyfuzor steruje przepływem powietrza pod autem i z tyłu bolidu, niejako przysysając go do toru. I zmniejsza turbulencje, ułatwiając prowadzenie. Dlatego auta z przebudowanymi dyfuzorami mają najlepsze czasy całych okrążeń, choć wcale nie są najszybsze na prostych.

Inżynierowie BMW Sauber, mimo że najdłużej pracowali nad nowym samochodem (podobno co najmniej od połowy 2008 r.) i pierwsi wyjechali nim na testy, nie wpadli na ten pomysł. Podobnie jak Ferrari, McLaren, Renault, Toro Rosso, Force India oraz Red Bull, choć on też stosuje sprytne rozwiązanie aerodynamiczne, tylko nieco mniej skuteczne.

Teraz, po werdykcie FIA, muszą przebudować swoje bolidy. Nie wystarczy zamocować z tyłu dodatkowych skrzydełek, w wielu autach trzeba przekonstruować aerodynamikę, część podwozia.

Ponadto mimo rzuconych milionów euro na "remont" bolidów wyniki wysiłku nie muszą być zadowalające. Tak naprawdę nie wiadomo, czy nowe dyfuzory stworzone przez Ferrari, McLarena czy BMW zadziałają, bo jak to sprawdzić, nie robiąc testów na torze, zakazanych w trakcie sezonu?

Pozostają próby w tunelach aerodynamicznych. Podobno wszystkie zespoły już mają gotowe rozwiązania, choć pokażą je najwcześniej w GP Bahrajnu za dziesięć dni lub w majowym GP Hiszpanii w Barcelonie. Kubica ma mieć w Europie lżejszy samochód, w którym będzie mógł zamontować inny osławiony gadżet F1 - system odzyskiwania energii KERS.

Czy to mu pomoże w walce o punkty? Autorytet w F1 James Allen pisze w swoim blogu, że spodziewa się po Kubicy wielkiego przyspieszenia od piątego wyścigu sezonu - Barcelony, kiedy Polak będzie miał i dyfuzor, i KERS, i lżejszy samochód. "W końcu był jedynym kierowcą, który mocno przycisnął Bandę Dyfuzorów w Grand Prix Australii" - argumentuje Allen.

Sytuację Kubicy ratuje to, że kierowcy zespołów z dyfuzorami nie są geniuszami. Kazuki Nakajima z Williamsa nadal sieje spustoszenie na torze, jego koledze Nico Rosbergowi zawsze coś na torze przeszkadza, średni są i inni - Jarno Trulli i Timo Glock z Toyoty. Nawet Rubens Barrichello i Button z Brawna, co pokazał zeszły sezon, mierny w ich wykonaniu. Jednak technologiczna przewaga powoduje, że także w niedzielę w Chinach będą rządzić.

O ile nie stanie się coś nieprzewidywalnego - w takich sytuacjach skazani na porażkę kierowcy modlą się o deszcz. Najwyraźniej nie tylko FIA, ale i niebo nie jest po ich stronie - w Szanghaju ulewy raczej nie będzie.

Czołówka klasyfikacji

Kierowcy: 1. J. Button (Brawn) 15; 2. R. Barrichello (Brawn) 10; 3. J. Trulli (Toyota) 8,5; 4. T. Glock (Toyota) 8; 5. N. Heidfeld (BMW Sauber) 4; 6. F. Alonso (Renault) 4; 7. N. Rosberg (Williams) 3,5; 8. S. Buemi (Toro Rosso) 2.

Konstruktorzy: 1. Brawn 25; 2. Toyota 16,5; 3. BMW Sauber 4; 4. Renault 4; 5. Williams 3,5; 6. Toro Rosso 3; 7. Red Bull 1,5; 8. McLaren 1.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.