Grand Prix Australii: Kubica mógł wygrać ten wyścig

Robert Kubica na ostatnich okrążeniach jechał tak szybko, że mógł walczyć o zwycięstwo z Jensonem Buttonem. Rachuby znikły, gdy Sebastian Vettel doprowadził do kraksy, która zakończyła wyścig obydwu kierowców

Kraksę Kubicy zobacz na Z czyba.tv ?

Był to trzeci wyścig Kubicy w Melbourne - Polak nie ukończył żadnego z nich. Dwa lata temu zawiniła skrzynia biegów, a w poprzednim sezonie Kazuki Nakajima, który w niegroźnej sytuacji uderzył w samochód Polaka. Kolizja z Vettelem była dużo bardziej dramatyczna.

Trzy okrążenia przed końcem jadący na trzeciej pozycji Kubica znalazł się tuż za Niemcem z Red Bulla. Polak odrabiał straty, bo jego bmw jechało wówczas na twardszych, trwalszych i lepszych w tej fazie wyścigu oponach. Vettel i prowadzący Button jechali na miękkich, już mocno zniszczonych i ich tempo wskazywało na to, że Kubica ma szansę, by walczyć o pierwsze miejsce na mecie.

Najpierw trzeba było jednak wyprzedzić Vettela - Polak wyczuł szansę, bo Niemiec zbyt szeroko pojechał w zakręcie nr 1, co oznaczało, że w kolejnych nie będzie jechał optymalną linią i zostawi miejsce na atak. Przed trzecim zakrętem Kubica opóźnił hamowanie, wjeżdżając weń przed Vettelem. - On był po wewnętrznej, ale to ja znajdowałem się na czystej linii jazdy i jechałem już ciut przed nim - mówił po wyścigu Kubica.

Polak zostawił Niemcowi niewiele miejsca i "przyciął" zakręt. Wyjeżdżając z niego, był już zdecydowanie przed rywalem, ale Vettel, który w pewnym momencie odpuścił hamowanie i przyspieszył w kierunku środka toru, zahaczył o tył bolidu Polaka. Sobie zniszczył zawieszenie, a Kubicy - część przedniego skrzydła. - Szczątki wpadły mi pod samochód i na zakręcie nr 5 zabrakło mi przyczepności - tłumaczył Polak, który kilka sekund po kolizji uderzył w ścianę i zakończył wyścig. Ponieważ przejechał 90 proc. dystansu wyścigu, sklasyfikowano go na 15. miejscu.

Kubica ostatecznie przegrał, ale zachował się jak klasowy kierowca wyścigowy - miał szansę na zwycięstwo i walczył do końca, mimo że sześć punktów za trzecie miejsce byłoby doskonałym wynikiem. Ale nie dla Polaka. - Niektórym wydaje się, że kierowca, który jedzie na czwartej pozycji, czuje się usatysfakcjonowany. Zapewniam, że każdy z nas wykorzysta każdą okazję do wyprzedzenia rywala - mówił przed sezonem Kubica.

- Jestem idiotą! Przepraszam, przepraszam - wołał przez radio do członków swojego zespołu Vettel tuż po kolizji. Po wyścigu tłumaczył: - Próbowałem się bronić, ale moje opony przestały już trzymać. Nie miałem gdzie uciec. Robert nie zostawił mi wystarczająco miejsca, abym mógł przejechać ten zakręt.

Mimo kajania się Vettel nie uniknął kary za spowodowanie kraksy - stewardzi orzekli, że młody Niemiec po kwalifikacjach do niedzielnego Grand Prix Malezji zostanie cofnięty na starcie o dziesięć pozycji. Red Bull zapłaci 50 tys. dolarów za to, że kazał zostać Vettelowi na torze, mimo że ten jechał rozbitym bolidem na trzech kołach.

Kubica mógł walczyć o zwycięstwo, bo BMW Sauber podjęło słuszną decyzję, zostawiając na ostatni odcinek twarde opony, które w Melbourne spisywały się lepiej. Sam kierowca świetnie je oszczędzał - w miejscach, gdzie inni nie zdejmowali nogi z gazu i wjeżdżali dwoma kołami na pobrudzone piaskiem krawężniki, Kubica utrzymywał cały bolid na asfalcie, nawet kosztem ułamka sekundy. Dało mu to większą przewagę niż dodatkowe źródło napędu w postaci KERS czy podwójne dyfuzory, z których korzystają Brawn, Toyota i Williams.

W końcówce Kubica był bardzo szybki. Gdyby wyprzedził Vettela, miałby przed sobą tylko Buttona, który też jechał wolniej niż Polak. - Byliśmy pewni, że Robert zwycięży w tym wyścigu - powiedział nawet szef BMW Sauber Mario Theissen. - Z łatwością wyprzedziłby tych, którzy jechali przed nim.

Theissen chwalił Kubicę: - Na miękkich oponach Robert też był bardzo szybki i pokazał, że w kolejnych wyścigach będziemy walczyli o zwycięstwa.

Kubica liczył się do końca wyścigu także dlatego, że świetnie pojechał w sobotnich kwalifikacjach - startował z czwartego pola i uniknął kolizji, której doświadczyli kierowcy środka stawki. Wśród nich był drugi kierowca BMW Sauber Nick Heidfeld, który znów zepsuł kwalifikacje (11. miejsce), a wyścig zakończył na 10. pozycji.

Zwycięska ekipa Brawna (drugi po Buttonie był Rubens Barrichello) zdaniem wszystkich jest poza konkurencją, ale Kubica będzie na nich naciskał - w najbliższy weekend wyścig odbędzie się na torze Sepang w Malezji. Nie można mieć pretensji do Kubicy, że chciał wygrać...

Wyniki Grand Prix Australii (58 okrążeń po 5,303 km; dystans 307,574 km):

nie ukończyli wyścigu:

Klasyfikacja MŚ kierowców (po 1 z 17 eliminacji):

Klasyfikacja MS konstruktorów (po 1 z 17 eliminacji):

Relacja z Grand Prix Australii - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA