Po żużlowej ligowej kolejce

Ekstraliga będzie podzielona na dwie grupy: mocną i słabą - taka opinia panowała przed sezonem. Pierwsze kolejki to powierdziły, ale chyba nikt się nie spodziewał, że różnica będzie tak duża. Czy jednostronne mecze staną się regułą?

Po żużlowej ligowej kolejce

Ekstraliga będzie podzielona na dwie grupy: mocną i słabą - taka opinia panowała przed sezonem. Pierwsze kolejki to powierdziły, ale chyba nikt się nie spodziewał, że różnica będzie tak duża. Czy jednostronne mecze staną się regułą?

Wprowadzona przed rokiem reforma rozgrywek ligowych, a jeszcze wcześniej Kalkulowana Średnia Meczowa (KSM) miały doprowadzić do wyrównanych spotkań, których losy rozstrzygałyby się dopiero w ostatnich wyścigach. I rzeczywiście, w ubiegłym sezonie meczów na styku było mnóstwo. Po sezonie GKSŻ przyjęła nawet wariant obniżenia KSM dla zespołu z 46 do 44 punktów, co jeszcze bardziej miało wyrównać składy.

Okazało się jednak, że nawet ten niższy pułap nie przeszkodził niektórym prezesom w skompletowaniu zespołów złożonych z niemal samych gwiazd. Najdobitniejsze przykłady to Piła, Wrocław, a także Bydgoszcz, która zatrzymała na kolejny rok Golloba i Protasiewicza. Także Toruń po zatrudnieniu Rickardssona też jest bardzo mocny. Pozostali mają niskie budżety i głównie tracili zawodników - Leszno Nichollsa, Częstochowa Lorama, Drabika i Staszewskiego, a Gorzów Bajerskiego. - Ograiczenie średniej powinno sprzyjać słabszym klubom, ale z powodu kłopotów finansowych nie potrafią tego wykorzystać - mówi Leszek Tillinger, menedżer Bractwa/Polonii.

Efekt? Do tej pory drużyny z mocnej i słabej grupy zmierzyły się siedem razy. Nie licząc porażki Bractwa/Polonii w Zielonej Górze, w pozostałych sześciu spotkaniach faworyci wygrywali różnicą średnio ponad 23 punktów.

Pierwsze mecze na wszystkich stadionach obserwowały komplety publiczości. Ale jak długo? Już w poniedziałek na stadionie Apatora/Adriany było o połowę mniej kibiców niż dwa tygodnie temu. I tylko częściowo taką frekwencję można położyć na karb złej pogody i świąteczych wyjazdów. Trafnie ujął to jeden z dyskutantów internetowej Polskiej Żużlowej Listy Dyskusyjnej: "...ten przeciętny Kowalski będzie mógł ze spokojnym sumieniem wybrać się na zaledwie trzy mecze w sezonie zasadniczym, chyba że jest zwolennikiem widowisk typu: dlaczego tylko 4:2 do cholery".

- Nasz rezultat w Toruniu to nie przypadek - mówi Czesław Czernicki, trener Radsona/Malmy. - Mam świadomość i pan zapewne także, jaka różnica dzieli w tej chwili oba zespoły. Wszyscy znają potecjał poszczególnych drużyn i wiadomo jakim dysponuje taki Toruń, Bydgoszcz, Wrocław czy Piła. Reszta zespołów z całym szacunkiem więcej ma problemów niż szans na wyrównaną walkę.

Czy zespoły z dolnej części tabeli są w stanie zagrozić faworytom? - Tylko na własnym torze i przy maksymalnej mobilizacji - przyznaje Bajerski. - Nie mają większych szans. Chyba, że zdarzy się jakiś kataklizm - dodaje Mirosław Batorski, wiceprezes Apatora/Adriany. - Początkowo działacze tłumaczyli porażki brakiem odpowiednich warunków w okresie przygotowań, ale trzecia kolejka wskazuje, że w ekstralidze jest jednak bardzo mocno zarysowany podział.

I nikt się z tego nie cieszy. Kibice zwycięskiej drużyny tylko do czasu będą zadowoleni z wysokich zwycięstw. Ile razy można oglądać wyścigi, w których duet gospodarzy już po starcie odjeżdża rywalom? - Nie chciałbym przesadzić, ale to może być początek pogrzebu żużla w Polsce. Kibice przestaną chodzić na takie mecze. Brak emocji w końcu spowoduje zanik zainteresowania - przypuszcza Batorski. Nie do śmiechu jest także działaczom. Zbyt wysokie zwycięstwa to nie tylko stopniowy spadek liczy kibiców na trybunach i tym samym wpływów z biletów, ale także duże wydatki na wynagrodzenia dla zawodników.

Być może w ramach tworzonej ligi zawodowej uda się znaleźć jakieś rozwiązanie. - Problem stanowią pieniądze. Przy tworzeniu ligi zawodowej trzeba ustalić jakieś skuteczne sposoby ograniczania zarobków dla zawodników, nie tylko zagranicznych. Poza tym wszystkie kluby nastawione są na wynik, a ten tworzy pierwszy zespół i tam idą wszystkie pieniądze. Rozwiązanianiem byłoby utworzenie przy klubach Uczniowskich Klubów Sportowych z własnym, niezależnym budżete - twierdzi Tillinger.

- W tej chwili nie ma w naszym kraju tylu zawodników na wysokim poziomie. Nikt jeszcze nie sklonował Jagusia, Kowalika, Sawiny czy Krzyżaniaka - uważa Czernicki. - Rozwiązaniem byłby jeden zagraniczny zawodnik w składzie oraz zmuszenie w jakiś sposób kluby do szkolenia młodzież. Tak jak to się robi w Toruniu. Tylko w ten sposób będziemy wstanie wychować więcej własnych dobrych żużlowców. Na razie nasze nadzieje stoją w kolejce o miejsce w składzie.

jp

SZPRYCA KIBICA

Bohater kolejki: Peter Karlsson - po kiepskim sezonie w Toruniu znakomicie radzi sobie w barwach BGŻ/Polonii Piła. Pod dwóch meczach jest najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny, a w poniedziałek pokonując w ostatniej gonitwie Krzyżaniaka i Nichollsa zapewnił pilanom zwycięstwo nad Atlasem.

Liczba kolejki: 64 - tyle punktów zdobył Apator/Adriana w meczu z Radson/Malma/Częstochowa. To najwyższy wynik w ekstralidze od niemal dwóch lat. Torunianie po raz ostatni wygrali tak wysoko 23 sierpnia 1998 roku z Iskrą Ostrów (66:24)

Numer kolejki: pobijanie rekordu toruńskiego toru - w poniedziałek trzy razy zawodnicy uzyskiwali czas lepszy od mającego dwa tygodnie rekordu Jasona Crumpa. Ostatecznie najszybciej cztery okrążenie pokonał w VII biegu Mirosław Kowalik. - Nawet nie wiedziałem, że kilka minut wcześniej rekord pobił także Wiesiek. W czasie jazdy tego się nie czuje i dowiedziałem się o tym dopiero w paringu. Chciałbym się nim cieszyć jak najdłużej - powiedział kapitan Apatora/Adriany, dla którego było to pierwsze tego rodzaju osiągnięcie w karierze.

Licznik Golloba: będziemy przyglądać się osiągnięciom naszego najlepszego żużlowca. W Zielonej Górze do komletu punktów zabrakło jednego oczka, w Lesznie Gollob był już niepokonany. To pierwszy (czysty, bez bonusów) komplet w tym sezonie.

Kalendarz: Apator/Adriana w najbliższy weekend zmierzy się na wyjeździe z Unią Leszno (sobota) i Atlasem Wrocław (niedziela). W czwartek był jeszcze zaplanowany sparing w Częstochowie, ale działacze uznali, że byłoby to zbyt duże obciążenie. Bractwo/Polonia w niedzielę natomiast podejmie BGŻ/Polonię Piłę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.