Rajd Katalonii tradycyjnie zaczął się od niespełna trzykilometrowej próby na ulicach Barcelony. Kierowcy w autach przygotowanych w specyfikacji szutrowej mknęli wśród dziesiątków kibiców wąsko ustawionym torem. Wszyscy jechali czysto, nikt w bandy nie wpadł, a najszybciej trasę pokonał ten, który dominuje w rajdowych mistrzostwach świata od trzech sezonów - Sebastien Ogier (VW Polo R WRC). Francuz wykręcił czas 3:37.8. Od drugiego Thierry'ego Neuville'a (Hyundai i20 WRC) był szybszy o 2,1 sekundy, a od trzeciego Andreasa Mikkelsena (VW) o 2,9 sekundy.
Dobrze na ulicznej próbie poradził sobie Robert Kubica. Polak, który od zawsze uchodzi za specjalistę od jeżdżenia po krótkich i pokręconych próbach, do Ogiera stracił 3,9 sekundy. - Coś jest nie tak, przez ostatnie 300 metrów brakowało nam mocy - powiedział na mecie Polak.
Nie wiadomo, czy to problemy techniczne, znów - bo trapią one Kubicę przez cały sezon, czy może drobny błąd kierowcy. Colin Clark z radia WRC zasugerował, że być może Polak przypadkowo przełączył auto w tryb "dojazdówki", w którym auto nie rozwija pełnej mocy.
Piąte miejsce Kubicy to dobry początek Rajdu Katalonii, jednej z trudniejszych imprez w kalendarzu. W piątek kierowcy mają do przejechania osiem odcinków specjalnych, w tym dwukrotnie 36-kilometrową próbę Terra Alta. Na wieczornym serwisie sporo roboty czeka mechaników, którzy w ekspresowym tempie muszą przerobić auto z ustawień szutrowych na asfaltowe, bo właśnie na tej drugiej nawierzchni kierowcy pojadą w sobotę i niedzielę.