Formuła 1. Schumacher wygrał GP Włoch - korespondencja

Jechaliście kiedyś z Warszawy do Poznania krócej niż godzinę? Michael Schumacher mknął w niedzielę nawet 360 km/h i po dwumiesięcznej niemocy znów był najszybszy, po raz czwarty w karierze wygrywając Grand Prix Włoch. Od czwartego z rzędu mistrzostwa świata dzielą go dwa wyścigi

Na polskich drogach Niemiec popadłby zapewne w głęboką depresję, na torze Monza warunki miał idealne. Bez ostrych szykan, za to z długimi, rozłożystymi prostymi, dzięki którymi lombardzki obiekt należy do najszybszych na świecie. Schumacher miał właściwie tylko jednego rywala - wschodzącą gwiazdę Formuły 1 Juana Pablo Montoyę, którego tutejsza prasa nazwała po prostu "Antagonistą". Kolumbijczyk od siedmiu wyścigów nie schodził z podium i wczoraj podtrzymał tę passę. Był drugi. Niemca nie wyprzedził ani na moment.

Balansując na linie

"Ryczący automobil jest piękniejszy niż Nike z Samotraki" - ogłosił blisko sto lat temu światu prekursor futuryzmu Tomasso Marinetti. Chciał estetycznej rewolucji, ale był w awangardzie. Niewielu go rozumiało.

Dziś tysiące jego rodaków wydaje fortunę, by pędzących na złamanie karku kierowców obserwować z bliska. Na torze Formuły 1 można ogłuchnąć, bolidy widać właściwie tylko na starcie, bo na trasie nie sposób nadążyć za nimi wzrokiem. A jednak magia kosmicznej prędkości i technologii przyciąga. W Monzie zjawił się w niedzielne popołudnie 150-tysięczny tłum, niemal trzykrotnie większy niż na oddalonym o 20 km mediolańskim San Siro na sobotnim meczu piłkarzy Milanu. Korki zatkały wszystkie drogi w promieniu wielu kilometrów.

Ceny biletów sięgały 3,5 tysięcy euro, najtańsze kilkanaście razy mniej, więc ci, których nie było na nie stać, pusty portfel rekompensowali sobie wyobraźnią i determinacją. Układali stosy drewnianych bali, stawiali improwizowane rusztowania z zapór drogowych, wdrapywali się na rozwieszone między drzewami stalowe liny. Ryzykowali zdrowiem, byle przez ułamek sekundy dojrzeć pędzący bolid.

Wibracje totalne

Najbardziej zagrożony był słuch. W Monzie - jak zresztą na wszystkich Grand Prix - nie każdy kibic objada się hotdogami, za to każdy zatyka uszy, czym się da. Kto nie ma korków ze specjalnej masy dostosowującej się do kształtu małżowiny, ratuje się najzwyklejszymi stoperami. Skutek jest jednak mizerny, bo Marinettiemu nawet się nie śniło, że "ryczące automobile" mogą ryczeć do tego stopnia. Ogłuszający jazgot u co wrażliwszych powoduje ból zębów już na treningu, prawdziwy próba czeka ich jednak na starcie właściwego wyścigu, gdy do pracy na pełnych obrotach rwą się równocześnie silniki 20 bolidów. Decybele biją już nie tylko w bębenki, wświdrowywują się w powierzchnię całego ciała, powietrzem wstrząsają wibracje. Czujesz się, jakby w jednej chwili ktoś uruchomił wszystkie młoty pneumatyczne świata i wszystkie one wirowały akurat wokół twojej głowy. Że to nieprawda, mówią tylko grymasy na twarzach innych. A cały ten harmider robią bolidy, które z bliska przypominają zabawki. Drzemiącą w nich moc zdradza raczej kształt - bliższy rakiecie niż samochodowi. Kosmicznych skojarzeń nasuwa się tu zresztą mnóstwo, bo kierowcy w w kaskach i ogniotrwałych kombinezonach wyglądają, jakby właśnie wrócili z wyprawy na Księżyc.

Jedni jeżdżą, inni latają

Po chwili ruszają, jakby naprawdę śpieszyli się na inną planetę. Pierwszy Schumacher, który w sobotę wywalczył pole position i "La Republica" triumfalnie pytała "Kto powiedział, że Niemiec jest skończony?" Trybuny natychmiast wpadły w kibicowski amok, bo tutaj kibicuje się nie tylko ludziom (startowało dwóch włoskich kierowców), ale i koncernom samochodowym. A Ferrari to duma całej Italii.

Szaleństwo jest zdumiewające, bo wszystko odbywa się poza zasięgiem ludzkich zmysłów. Bolidy przemykają w mgnieniu oka, czas mierzy się w tysięcznych sekundy, czyli cząstkach dla człowieka niemożliwych do wychwycenia. Bo co się zdarza w ciągu milisekundy? Jeśli wierzyć specjalistom, kamień przecina taflę wody, a nad jej powierzchnią wykwita niepowtarzalna geometria plusku...

Mimo to spektakl z zapartym tchem śledzą nie tylko maniacy motoryzacji i szukający kosztownych snobizmów sybaryci, bo Formuła 1 - choć puryści ze względu na rolę techniki nie widzą w niej czystego sportu - to widowisko idealnie oddające ducha naszych czasów. Łączące hi-tech i futurystyczny design. Zawrotną prędkość i ryzyko na granicy zdrowego rozsądku. Potęgę koncernów i geniusz jednostek zdolnych okiełznać ryczące bolidy. Nieograniczoną wyobraźnię konstruktorów i masę pieniędzy, które przechodzą z rąk do rąk także na olbrzymiej przestrzeni wokół toru, gdzie gadżetami, pamiątkami, koszulkami kuszą namioty firm samochodowych. Biznes robią znakomity. Najprostsza kanapka kosztuje pięć euro.

Blichtru dodają też celebrities. Keanu Reeves, Dennis Hopper, Lawrence Fishburne i inne gwiazdy popkultury nie tkwią jednak godzinami w korkach, lecz przybywają na ogromne lądowisko dla helikopterów. "Zwyczajni" kibice koczowali przy torze po kilka dni, delektując się treningami, wyścigami Formuły 3000, rywalizacją Maserati. Na deser organizatorzy pozwolili im na chwilę swobody, wpuszczając na tor kilkanaście, może nawet więcej, tysięcy ludzi. Rozkołysany tłum fetował triumf Schumachera gigantyczną flagą z godłem Ferrari i napisem "mistrz świata". Od szóstego tytułu Niemca dzielą jeszcze wyścigi w Indianapolis i Suzuce.

Wyniki Grand Prix Włoch:

1. Michael Schumacher (Niemcy/Ferrari) 1:14.19,838

2. Juan Pablo Montoya (Kolumbia/Williams-BMW)strata 5,294 s

3. Rubens Barrichello (Brazylia/Ferrari) 11,835

4. Kimi Raikkonen (Finlandia/McLaren-Mercedes) 12,834

5. Marc Gene (Hiszpania/Williams-BMW) 27,891

6. Jascques Villeneuve (Kanada/BAR-Honda) 1 okr.

7. Mark Webber (Australia/Jaguar-Cosworth) 1 okr.

8. Fernando Alonso (Hiszpania/Renault) 1 okr.

9. Nick Heidfeld (Niemcy/Sauber-Petronas) 1 okr.

10. Giancarlo Fisichella (Włochy/Jordan-Ford) 1 okr.

11. Zsolt Baumgartner (Węgry/Jordan-Ford) 2 okr.

12. Nicolas Kiesa (Dania/Minardi-Cosworth) 2 okr.

13. Heinz-Harald Frentzen (Niemcy/Sauber-Petronas) 3 okr.

Klasyfikacja MŚ kierowców (po 14 z 16 eliminacji):

1. Michael Schumacher (Niemcy/Ferrari) 82 pkt

2. Juan Pablo Montoya (Kolumbia/Williams-BMW) 79

3. Kimi Raikkonen (Finlandia/McLaren-Mercedes) 75

4. Ralf Schumacher (Niemcy/Williams-BMW) 58

5. Fernando Alonso (Hiszpania/Renault) 55

. Rubens Barrichello (Brazylia/Ferrari) 55

7. David Coulthard (Szkocja/McLaren-Mercedes) 45

8. Jarno Trulli (Włochy/Renault) 24

9. Mark Webber (Australia/Jaguar-Cosworth) 17

10. Jenson Button (W.Brytania/BAR-Honda) 12

11. Giancarlo Fisichella (Włochy/Jordan-Cosworth) 10

12. Cristiano da Matta (Brazylia/Toyota-Panasonic) 8

13. Heinz-Harald Frentzen (Niemcy/Sauber-Petronas) 7

14. Olivier Panis (Francja/Toyota-Panasonic) 6

14. Jacques Villeneuve (Kanada/BAR-Honda) 6

16. Marc Gene (Hiszpania/Williams-BMW) 4

17. Nick Heidfeld (Niemcy/Sauber-Petronas) 2

18. Ralph Firman (W.Brytania/Jordan-Cosworth) 1

Klasyfikacja MŚ konstruktorów (po 14 z 16 wyścigów):

1. Williams-BMW 141 pkt.

2. Ferrari 137

3. McLaren-Mercedes 120

4. Renault 79

5. BAR-Honda 18

6. Jaguar-Cosworth 17

7. Toyota-Panasonic 14

8. Jordan-Ford 11

9. Sauber-Petronas 9

Copyright © Agora SA