Formuła 1. Vettel obok Fangio, Schumachera i Prosta

Tylko czterech kierowców w 63-letniej historii Formuły 1 zdobyło cztery lub więcej tytułów mistrzowskich. Tylko dwóch z nich zdobywało je rok po roku. Żaden z wielkich mistrzów nie zrobił tego tak szybko. Od niedzieli 26-letniego Sebastiana Vettela będziemy stawiać wśród takich nazwisk jak Schumacher, Fangio i Prost. Relacja na żywo z GP Indii od 10.30.

W to, że Sebastian Vettel obroni tytuł mistrzowski nie wątpi nikt. Jeśli Niemiec nie będzie miał wyjątkowego pecha (czytaj dojedzie do mety) stanie się to już podczas niedzielnego GP Indii. Wariantów jest kilka - przy zwycięstwie Alonso wystarczy mu piąte miejsce, przy drugim miejscu Hiszpana ósme, trzecia lokata kierowcy Ferrari, nawet w przypadku zerowej zdobyczy punktowej, daje mu tytuł.

Czwarty tytuł mistrza świata z rzędu. Wszyscy tak przyzwyczailiśmy się do dominacji Niemca, że kolejny tekst o przejściu do historii nie robi już na nas wrażenia. A powinien! W historii F1 trzykrotna obrona mistrzostwa udała się tylko dwóm kierowcom. Nie dokonał tego ani Niki Lauda, ani wielki Ayrton Senna (obaj mają na koncie po trzy tytuły), ani największy rywal słynnego Brazylijczyka Alain Prost.

Prost, Fangio i Schumacher

Oczywiście Vettelowi do tytułu najbardziej utytułowanego kierowcy w historii jeszcze sporo brakuje. Prost ma na koncie cztery mistrzostwa świata i to właśnie z nim Niemiec zrówna się w niedzielę, wskakując na podium. Francuz nigdy nie zdobył jednak tytułu więcej niż dwa razy z rzędu.

Juan Manuel Fangio to pierwsza legenda F1 - argentyński kierowca zasiadał w najszybszych bolidach w czasach, gdy Formuła była najniebezpieczniejszym sportem świata i w niczym nie przypominała dzisiejszych wyścigów. W latach 1951-57 zdobył pięć tytułów mistrzowskich, w tym cztery (1954-57) z rzędu. Wcześniej słynny Argentyńczyk rywalizował w wyścigach drogowych.

Schumachera znają nawet najmłodsi fani F1 - Niemiec najpierw zdobył dwa tytuły mistrzowskie w Benettonie (1994-95), potem przyszła era dominacji w Ferrari i pięć (!) z rzędu tytułów mistrzowskich w barwach włoskiej stajni (2000-2004). Wydawało się, że wynik Schumiego przy tak wyrównanym poziomie rywalizacji jest nie do pobicia. Aż nagle pojawił się Vettel.

Można go nie lubić. Od czterech sezonów ma najlepszy bolid w stawce i wsparcie bardzo bogatego teamu, który faworyzuje go kosztem Marka Webbera. Niemiec na torze zachowuje się egoistycznie, a eksperci często spierają się, czy naprawdę jest najlepszym kierowcą w stawce, czy jego tytuły bardziej należą się Adrianowi Neweyowi - genialnemu konstruktorowi bolidów Red Bulla. Nikt nie przeczy jednak, że z roku na rok Niemiec jest coraz lepszy, coraz pewniejszy, coraz bardziej doświadczony.

Gdy Fangio zdobywał czwarte z rzędu (i piąte w sumie) mistrzostwo świata miał 45 lat (był to jego ósmy sezon w F1, Vettel ściga się siódmy rok). Schumacher dominujący w barwach Ferrari liczył sobie 32 wiosny. Jeśli w stajni z Milton Keynes w następnych latach wszystko będzie działało jak do tej pory, już niedługo nikt nie będzie pamiętał o tym, w jakiej atmosferze Vettel zdobywał tytuły. Być może nasze dzieci będą go znały z określenia "najlepszy kierowca w historii Formuły 1".

Najbardziej utytułowani kierowcy w historii F1:

GP Indii. "Vettel staje się żywą legendą jako jeden z czterech kierowców z czterema tytułami mistrza świata"

Więcej o:
Copyright © Agora SA