Drift. Wirtualna rzeczywistość w służbie motorsportu

Dzięki technologii wirtualnej rzeczywistości przed kierowcami i pilotami otwierają się nowe możliwości. Jak gogle znane z filmu Castrol Titanium Strong Virtual Drift można wykorzystać w motorsporcie?

26 maja Castrol zaprezentował efektowny film - jeden z najlepszych drifterów świata - Matt Powers - założył interaktywny kask zintegrowany z goglami, który zmienił obraz, jaki normalnie widzi kierowca w wirtualną, pełną niebezpiecznych pułapek trasę. Samochód do driftingu zmienił się w gigantyczny sterownik do gry, a kierowca został postawiony przed trudnym zadaniem - przejechaniem trasy, która naprawdę nie istnieje.

 

- Akcja mi się podoba, ale powiedziałbym, że jest dosyć futurystyczna i przy dzisiejszych realiach oderwana od rzeczywistości, pokazuje jednak jakiś kierunek marketingu i rozwiązań technologicznych. Tego, gdzie możemy być za ileś lat - twierdzi Maciej Oleksowicz, kierowca rajdowy startujący w mistrzostwach Polski. No właśnie - czy taką technologię da się wykorzystać w prawdziwym sporcie, gdzie nie liczy się tylko efekt, ale także bezpieczeństwo zawodników?

Nowe możliwości treningu

Kierowcy Formuły 1 przed wyścigami trenują w specjalnych symulatorach, które nie tylko odwzorowują trasę, ale pozwalają odczuwać przeciążenia i ćwiczyć powtarzalność. W podobny sposób do startów przygotowują się kierowcy rajdowi, ci jednak kładą nacisk na koncentrację. Rozwój technologii wirtualnej rzeczywistości to krok w przód, jeśli chodzi o możliwości odwzorowania warunków w samochodzie.

- Symulatory nigdy nie odwzorują w pełni, co dzieje się z ciałem kierowcy w rajdówce. To nigdy nie będą przeciążenia na poziomie 2g, 3g. Gogle dają poczucie pochłonięcia świadomości przez świat cyfrowy. Po prostu odcinamy się od tego, co dzieje się z nami, wszystko przenosi się do świata cyfrowego. Poziom koncentracji jest na zupełnie innym poziomie niż w symulatorze. Symulator bardziej udaje, w goglach każdy ruch głową jest rzeczywisty. Jesteśmy jeden krok bliżej do poczucia, że jesteśmy w innym miejscu i oszukujemy umysł - mówi Paweł Surgiel z firmy BIVROST, który od trzech lat zajmuje się wdrażaniem technologii wirtualnej rzeczywistości.

Okulusy z wgranym obrazem pozwalają w niektórych przypadkach ograniczyć koszty i bariery logistyczne w przygotowaniach. - Ostatnio kręciliśmy materiał z polską kadrą motoparalotniową. Nagraliśmy z Kamilem Mańkowskim (były mistrz świata) i Wojtkiem Bógdałem (aktualny mistrz Europy) przelot treningowy. Zawodnicy czy osoby uczące się mogą, zakładając hełm bądź okulary, wcielić się w rolę zawodnika, obserwować jego ruchy, tak jakby siedzieli w jego skórze. W prawdzie nie mają na nic wpływu, nie są w stanie nic zmienić, ale mogą wielokrotnie (niekiedy z efektem spowolnienia) odbywać takie loty, sprawdzać ustawienie rąk, to jak pracuje przepustnica. To jest materiał szkoleniowy - mówi Surgiel, dodając że chce przygotować podobne materiały także dla kierowców.

- Jak taką technologię wykorzystać w rajdach? Może w formie przygotowania do zapoznania z trasą? Jeśli ktoś wcześniej przejechałby trasę z urządzeniem, które by ją odpowiednio nagrało i potem mógłbym zobaczyć to w takich goglach... To na pewno dałoby kierowcy dużo lepszy obraz sytuacji - mówi Oleksowicz.

Oprócz tego, to świetne narzędzia do ćwiczeń dla pilotów, którzy w trudnych warunkach muszą utrzymywać koncentrację i w odpowiednim tempie dyktować notatki.

Za kółkiem w wirtualnej rzeczywistości?

- To chyba zbyt odważny pomysł, żeby kierowca w prawdziwym samochodzie widział coś innego niż rzeczywiście istnieje i jechał w kasku z goglami - mówi kierowca driftowy Bartosz Ostałowski . - Nie o to w tym wszystkim chodzi. Wirtualna rzeczywistość jest po to, żeby nie musieć wsiadać do samochodu. Jeśli już to robimy, nie widzę sensu zasłaniania komuś oczu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich ruchów, które człowiek wykona - dodaje Surgiel.

Dobrego oprogramowania symulującego jazdę samochodem w goglach - takiego, by można w niej interaktywnie uczestniczyć - jeszcze nie ma. To jednak tylko kwestia czasu, gdy kierowcy w ten sposób będą mogli podnosić swoje umiejętności. A stąd już tylko mały kroczek do pierwszych zawodów w okulusach na głowie. - Wyobrażam sobie coś takiego, choć emocji na pewno będzie mniej niż w prawdziwych zawodach, gdzie to ryzyko jest głównym elementem, który podnosi adrenalinę - podsumowuje Oleksowicz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA