Londyn 2012. Świetny polski początek igrzysk, czyli rekord kraju łucznika Dobrowolskiego

- Bardzo się cieszę, że to akurat ja rozpocząłem polskie starty w Londynie. Mam nadzieję, że swoim dobrym występem pomogę psychicznie pozostałym reprezentantom - mówi wysłannikowi Sport.pl na Igrzyska w Londynie Rafał Dobrowolski, który w kwalifikacjach do poniedziałkowych zawodów zajął 14. miejsce bijąc rekord Polski.

Igrzyska są także na Facebooku! Zobacz komu kibicują redaktorzy Sport.pl

28-letni Dobrowolski był pierwszym Polakiem, który w Londynie walczył o wynik. Na tyłach Lord's Cricket Ground, słynnego stadionu do krykieta, w 12 seriach po sześć strzałów uzyskał 672 punkty. - Dobrze zaczęliśmy te igrzyska! - cieszył się jego trener Józef Baściuk.

- Jestem zadowolony ze swojego strzelania. Pierwsza część była dobra, druga świetna - mówił Dobrowolski. - 672 to wynik lepszy o punkt od poprzedniego rekordu Polski i mojej życiówki. Bardzo się cieszę.

- Mieliśmy świetną pogodę, to trzeba zaznaczyć - dodał łucznik. - Czasem pogoda może wypaczyć wyniki łucznictwa, ale tak się nie stało. Padły nowe rekordy świata, olimpijski i Polski, dzień rekordów. Głównie dlatego, że nie wiało - tłumaczył. Koreańczyk Dong Hyun Im wystrzelał 699 punktów.

W 1/32 finału Dobrowolski będzie rywalizował jeden na jednego z Brazylijczykiem Danielem Rezende, który miał 653 punkty. Na co liczy Polak, który w Pekinie dotarł do 1/8 finału? - Celów sobie nie stawiam, chcę po prostu zaprezentować się jak najlepiej.

- Kwalifikacje to tylko ustawienie, bo przecież w kolejnych rundach da się wygrać i awansować z każdej pozycji. Ale wiadomo, że lepiej nie być na końcu i trafić na rekordzistę świata - dodał Dobrowolski.

Zawody rozpoczęły się o 9 i najlepszy polski łucznik, który mieszka w wiosce olimpijskiej, dzień rozpoczął o 5 nad ranem. Ekipa wyruszyła w drogę przed szóstą, a kwadrans po siódmej zaczęła się rozkładać na stanowisku.

Dobrowolskiemu to nie przeszkodziło. - Na trening przed pracą wstaję o 4.30. W domu ćwiczę w garażu, mam specjalną matę. Do rozgrzewki i strzałów nie potrzebuję długiego, 70-metrowego toru jak na zawodach. Wystarczy pięć metrów - tłumaczy.

Łucznik na co dzień pracuje w sędziszowskiej fabryce kotłów Sefako. - Jestem specjalistą ds. handlowych. Zajmuję się przetargami, ale także obsługą klienta.

- Jestem amatorem, ale mam czas na pracę, na łucznictwo. Bawię się tym niesamowicie - mówi Dobrowolski. - Rano postrzelam godzinkę, półtorej, a potem szybka toaleta, wsiadam w pociąg i do pracy.

W Londynie jest tylko dwóch polskich łuczników - poza Dobrowolskim występuje tu 21-letnia Natalia Leśniak, która w piątek również wystąpi w kwalifikacjach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.