Londyn 2012. Kolarstwo. Po śmierci rowerzysty Bradley Wiggins nawołuje do zmiany prawa

Złoty medalista w kolarstwie (indywidualna jazda na czas) Brytyjczyk Bradley Wiggins nawołuje do zmiany prawa, które powinno nakazywać noszenie kasków przez rowerzystów. Wszystko za sprawą tragicznego wypadku, w którym olimpijski autobus śmiertelnie potrącił cyklistę.

Do incydentu doszło zaledwie kilka godzin po tym jak Wiggins został pierwszym w historii kolarzem, który wygrał w jednym roku Tour de France oraz na igrzyskach olimpijskich.

- Jazda bez kasku jest niebezpieczna. Londyn to tętniące życiem miasto, z dużą ilością aut na ulicach. Jako rowerzyści, musimy pomóc sobie samym zachować bezpieczeństwo - uważa brytyjski kolarz, zdobywca czterech złotych medali olimpijskich.

W ubiegłym roku w stolicy Anglii odnotowano 60-procentowy wzrost wypadków śmiertelnych z udziałem rowerzystów.

- Nie mieszkam w Londynie od 10-15 lat. To miasto stało się o wiele bardziej zatłoczone, niż wtedy, gdy jako dziecko jeździłem na rowerze. A przecież już w tamtych latach byłem wielokrotnie potrącany - mówi Wiggins. - Kask może uratować rowerzyście życie. Prawo powinno nakazywać takich rzeczy. Wówczas będziemy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby ochronić życie danego człowieka - dodaje.

Kierowca autobusu, który potrącił cyklistę, został zatrzymany przez policję pod zarzutem spowodowania śmierci przez niebezpieczną jazdę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.