Tegoroczny Memoriał Kamili Skolimowskiej, w którym lekkoatleci rywalizowali w ramach Diamentowej Ligi, przyniósł mnóstwo emocji. W Chorzowie padły dwa rekordy świata, które śledziło na żywo ponad 40 tys. kibiców! Jedną z gwiazd wieczoru - szczególnie dla polskich kibiców - była Pia Skrzyszowska. Niedawno 23-latka brała udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie podczas półfinału (12.55 s) zabrakło jej zaledwie 0.03 s, aby awansować do medalowej fazy w biegu na 100 m przez płotki.
Podobnie było podczas niedzielnego memoriału. Na własnym podwórku Skrzyszowska również zakończyła zmagania na półfinale, w którym uzyskała czas 12.58 s. - Pobiegłam na tyle, na ile byłam w stanie. Podczas prezentacji aż dostałam gęsiej skórki, bo atmosfera była niesamowita. Teraz jeszcze żyjemy tymi igrzyskami, więc to też sprzyjało frekwencji - mówiła tuż po zawodach, cytowana przez "Przegląd Sportowy" Onet.
Jak się okazało, zaledwie kilkanaście minut przed rozpoczęciem biegu występ Pii Skrzyszowskiej stanął pod znakiem zapytania. Wszystko przez koszmarny uraz, o którym opowiedziała w rozmowie z dziennikarzami. Opis tego zdarzenia aż mrozi krew w żyłach.
- Tym razem na rozgrzewce były dosłownie pot, krew i łzy. Ustawiając sobie blok startowy, z całej siły wbiłam sobie kolec w palec. Poczułam taki ból, że byłam przekonana, że przebiłam sobie palec na wylot. Nigdy w życiu nie widziałam tak mocno tryskającej krwi z palca. Krew była dosłownie wszędzie. Zresztą do teraz nie mam czucia w tym palcu - wypaliła.
23-latka pokazała jednak wolę walki i nawet nie myślała o rezygnacji z zawodów. - Teraz się z tego śmieję i uważam, że to mnie pobudziło do dobrego startu. Początkowo wyglądało to jednak bardzo poważnie i potrzebna była pomoc lekarzy. Nie brałam jednak pod uwagę wycofania się z wyścigu, bo mogłabym być cała we krwi, a i tak pewnie bym wystartowała - dodała.