Włodarczyk zadecydowała ws. przyszłości. "Nie, bo wszystkich bym zabiła"

Anita Włodarczyk o włos rozminęła się z medalem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Mimo to była z siebie zadowolona. - Zabrakło tylko szczęścia - podkreślała. Nieco więcej o starcie we Francji i nie tylko opowiedziała w najnowszym poście na Instagramie. Tam podsumowała dotychczasowy sezon i poinformowała, co z jej dalszymi startami w 2024 roku. Podjęła już ostateczną decyzję.

Anita Włodarczyk to jedna z najbardziej utytułowanych młociarek w historii. Na koncie ma m.in. cztery mistrzostwa świata i tyle samo mistrzostw Europy. Może pochwalić się również trzema złotymi krążkami olimpijskimi. Co więcej, zdobyła je raz za razem - nie miała sobie równych w Londynie, Rio de Janeiro i Tokio. Mimo że nie była faworytką, to kibice liczyli, że i w Paryżu wzniesie się na wyżyny i sięgnie po kolejny złoty medal. Tego finalnie zrealizować się nie udało. Nie była w stanie zdobyć nawet brązowego krążka, ale zabrakło niewiele, bo zaledwie pięciu centymetrów. 

Zobacz wideo Natalia Kaczmarek ocenia igrzyska i Paryż. "Miasto nie jest moim ulubionym"

- Zabrakło tylko szczęścia. Dałam z siebie wszystko, cieszę się, że tak walczyłam. Przygotowaliśmy z trenerem szczyt formy na igrzyska olimpijskie, tak jak miało być. Zabrakło tylko szczęścia - podkreślała po konkursie we Francji. O braku szczęścia wspominała też w najnowszym wpisie na Instagramie. W nim lekkoatletka odpowiedziała na nurtujące fanów pytanie: Co dalej z jej startami w tym sezonie?

Anita Włodarczyk nie pozostawiła wątpliwości. To dla niej koniec sezonu 

Włodarczyk opublikowała post, w którym podsumowała dotychczasowy sezon. A ten mimo wszystko był dla niej udany - srebro na mistrzostwach Europy w Rzymie, a także wspomniana czwarta lokata na olimpiadzie. 

"Cieszę się, że po raz kolejny (...) przygotowaliśmy formę na najważniejsze imprezy sezonu, uzyskując najlepsze wyniki w sezonie najpierw na ME 72,92 m, co dało mi srebrny medal, a potem na Igrzyskach 74,23 m - 4 msc, gdzie zabrakło tylko odrobiny szczęścia, mimo walki, jaką stoczyłam w kole do ostatniego rzutu" - pisała. 

I jak przekazała, występ w Paryżu był jej ostatnim w tym sezonie. "Startem na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu zakończyłam sezon 2024. (...) Za każdym razem, kiedy startuje z orzełkiem na piersi, czuję dumę, czuję dodatkową motywację. Teraz czas na odpoczynek, regenerację organizmu, na wakacje, aby wrócić jesienią do treningów" - dodawała.

Włodarczyk nie chce żegnać się ze sportem. "Dinozaury jeszcze nie wyginęły"

Mimo że nie wystąpi już w tym sezonie w żadnej imprezie, to nie zamierza jeszcze odchodzić na sportową emeryturę. Nadal ma wiele do udowodnienia. "Pamiętajcie, że dinozaury jeszcze nie wyginęły i 'starość sportowa' jest piękna. Można w moim wieku jeszcze podbijać świat na arenach sportowych" - podkreślała. Przedstawiła kibicom też plan startów na przyszłość. Wystartuje m.in. w mistrzostwach świata 2025. Podziękowała im również za wsparcie.

 

Tak jak wspomniała 39-latka, nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Jednak już teraz pojawiają się pytania, czym lekkoatleta będzie się zajmować, gdy w końcu podejmie taką decyzję. Mówi się, że może zostać trenerką, choć ona sama jak na razie nie dopuszcza do siebie takiej możliwości.

- Myślę, że nie. Obecnie nie widzę się w roli trenerki, bo myślę, że - za przeproszeniem - wszystkich bym zabiła, jak ktoś by się opierniczał na treningach. Wiem, jak ja do tego podchodziłam. Musiałoby być duże zaufanie i takie podejście, że zawodnik daje sto procent, tak samo jak trener. Mówię: na razie tego nie widzę, ale nie wiadomo, jak życie się potoczy. Ale na razie koncentruję się jeszcze na swojej karierze - podkreślała w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze Sport.pl

Więcej o: