Adrianna Sułek-Schubert nieco ponad rok temu w wielkim stylu zdobyła srebro Halowych Mistrzostw Europy w pięcioboju. Gdy dobiegła na metę biegu na 800 m, przy jej nazwisku widniał wynik 5014 punktów, czyli nowy rekord świata. Niestety chwilę później przybiegła Nafissatou Thiam, która ostatecznie przebiła wynik Polki i to ona z wynikiem 5055 punktów zdobyła złoto. Wtedy wydawało się Sułek będzie w stanie pokusić się o medal na igrzyskach w Paryżu, ale niedługo później zaszła w ciążę. Nie zamierzała jednak rezygnować z kariery.
Spore poruszenie wywołały publikowane przez nią filmiki, na których było widać, jak trenuje w zaawansowanej ciąży. Spotkało się to m.in. z krytyką mistrza olimpijskiego Tomasza Majewskiego. Sułek w lutym tego roku urodziła synka Leona i od razu wróciła do treningów. W czwartek po raz pierwszy od czasu porodu stanęła na starcie.
Nasza lekkoatletka wzięła udział w bydgoskim Memoriale Ireny Szewińskiej. Rywalizowała w dwóch konkurencjach - skoku wzwyż i biegu na 100 m przez płotki. W pierwszej Sułek zaliczyła jedną zrzutkę na wysokości 1,73 i dwie na 1,76. Ostatecznie uzyskała wynik 1,79 i zajęła drugie miejsce. Do rekordu życiowego, który wynosi 1,92, sporo jednak zabrakło. Lepsza od niej okazała się jedynie Paulina Borys, która zaliczyła 1,86, wyrównując swój najlepszy wynik w karierze. - Na ten moment może to nie zadowalać, ale ja wierzę, że w tych skokach jest ogromny potencjał i to były skoki na bardzo wysokiej powtarzalności mimo zrzutek - wyznała Sułek-Schubert w rozmowie z Polsatem Sport.
Nieco później wystartowała w eliminacjach na 100 m. Zajęła przedostatnie siódme miejsce w swoim biegu z czasem 13.83 s i odpadła z rywalizacji. Jej życiówka w tej konkurencji wynosi zaś 13.08 s.
W kolejny weekend Sułek-Schubert ma wziąć udział w mityngu w Warszawie. Pod koniec miesiąca pojawi się zaś na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. Po zawodach opowiedziała, jak odnajduje się w podwójnej roli - mamy i sportsmenki. - Moim sekretem jest Leon. Bardzo chciałabym mu się poświęcić w stu procentach, ale wiem, że gdybym zostawiła karierę, zaważyłoby to też w jakimś stopniu na mojej psychice. Próbuję pogodzić obie te rzeczy. Rola mamy uskrzydla i wiem, że będę mogła góry przenosić i jest to mój taki as w rękawie, którego nie ma żadna inna wieloboistka - powiedziała po zawodach.